Przypomnijmy, że 38-latka wyszła z domu w Nowy Rok. Prawdopodobnie między godz. 3 a 6 nad ranem. Nikomu z rodziny nie powiedziała, dokąd się udaje. Jej torebka z dokumentami została znaleziona na brzegu Wisłoka między kładką a zaporą, po stronie Nowego Miasta. Nie było po niej śladu aż do ubiegłego poniedziałku, kiedy strażacy przeszukujący Wisłok natrafili w rzece na jej ciało.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że 38-latka miała wodę w płucach, dlatego za przyczynę zgonu uznano utonięcie.
- Na ciele kobiety nie ujawniono żadnych obrażeń, które mogłyby wskazywać na udział osób trzecich - mówi Ewa Romankiewicz z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. - Trwają czynności procesowe i pozaprocesowe, które zmierzają do odtworzenia ostatnich chwil życia 38-latki. Prokuratura nadzoruje w tej sprawie śledztwo w kierunku art. 155 k.k., czyli nieumyślnego spowodowania śmierci.- dodaje.
Bo okoliczności zniknięcia i śmierci pani adwokat nadal są niewyjaśnione. Najbliżsi kobiety twierdzą, że jej zachowanie w ostatnich dniach nie świadczyło tym, by planowała targnąć się na swoje życie. Dlatego jeszcze na etapie, kiedy Aleksandra K. była uznana za zaginioną złożyli w prokuraturze obszerne pisma z prośbą o przyjrzenie się sprawie.
W Wisłoku w okolicy Łukawca znaleziono zwłoki kobiety