Jak się dowiadujemy około godz. 21 we wtorek wieczorem na policję zadzwoniła przypadkowa osoba, która w Parku Oruńskim natknęła się na mężczyznę z raną postrzałową głowy. Zabrany do szpitala - jak się okazało 26-latek – wskutek urazu zmarł w czwartek, po niespełna 2 dniach hospitalizacji. W międzyczasie na pogotowie zgłosili się dwaj inni mężczyźni w wieku 37 i 39 lat, również z ranami postrzałowymi, jednak nie zagrażającymi życiu i nie wymagającymi pobytu w szpitalu.
Czytaj też: Strzały i pościg na Dolnym Mieście w Gdańsku 10.07.2018. Bójka przy ul. Jaskółczej i policyjny pościg
- Okazało się, że są to osoby, które mają związek z tym mężczyzną postrzelonym w głowę. Na tę chwilę z naszych ustaleń wynika, że 26-latek umówił się na spotkanie ze swoją byłą partnerką. 37-letnia kobieta na spotkanie przyjechała w towarzystwie 37- i 39-latka. 26-latek oddał strzały w kierunku tych mężczyzn, a następnie – prawdopodobnie bo to musimy jeszcze potwierdzić, oddał strzał samobójczy. Dlaczego strzelał? To ustalamy – tłumaczy prok. Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak słyszymy trójka żyjących uczestników zdarzenia została przesłuchana w charakterze świadków. Na obecnym etapie śledczy nie informują o tym co od nich usłyszeli. Ślady biologiczne na czarnoprochowej broni (nie wymaga posiadania zezwolenia) zabezpieczonej w związku ze sprawą,, należały do 26-latka.