Był 15 kwietnia W mailu było imię i nazwisko mieszkańca miejscowości w okolicach Jeleniej Góry. Wraz z informacją, ze produkuje on bombę i jest „w finalnym etapie jej tworzenia”. Do domu wskazanej w mailu osoby wysłano policję, straż pożarną i pirotechników. Żadnej bomby nie było. Wszczęto śledztwo, które miało wyjaśnić kto stoi za niemądrym dowcipem.
Ustalono, że mail przyszedł z Politechniki Wrocławskiej. Był wysłany podczas zajęć z informatyki, prowadzonych w sali z komputerami podłączonymi do internetu. Kacper i Mateusz robili sobie żarty ze swojego kolegi, korzystając z komputera, przy którym siedział. Zaczęli w jego imieniu wysyłać maile do różnych instytucji. Najpierw był ZUS, potem sklep internetowy. Liczyli, że ktoś im odpowie. Niezadowoleni, że nikt na ich dowcipne maile nie reaguje, weszli na stronę Państwowej Agencji Atomistyki.
Tak powstał mail z adresem kolegi, z którego sobie żartowali kończący się słowami: „roz..lę Polskę”. W sądzie tłumaczyli potem, że nie mieli pojęcia, że ktoś taki żart potraktuje poważnie. Tymczasem sprawę potraktowano niezwykle poważnie. Jeszcze tego samego dnia wieczorem policja otoczyła dom kolegi. Na miejscu pojawił się osobiście zastępca komendanta jeleniogórskiej policji.
W środę we wrocławskim Sądzie Okręgowym zapadły prawomocne wyroki. Kacper S. i Mateusz T. będą musieli odpracować swój żart. Przez dziesięć miesięcy po 20 godzin w miesiącu. Sąd zaostrzył wcześniejszy wyrok Sądu Rejonowego