- Chcemy, aby przedstawiciele Międzynarodowej Federacji Samochodowej jak najszybciej podjęli działania mające na celu sprecyzowanie, ile nowych ekip może być zainteresowanych wejściem na stałe do Formuły - wyjaśnił pochodzący ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich szef FIA, który na stanowisku zastąpił Francuza Jeana Todta.
Ta opinia to - zdaniem mediów - jasna deklaracja złożona na ręce autorów projektu Andretti Global F1 Amerykanina Michaela Andrettiego, który dotychczas nie spotkał się ze zrozumieniem i akceptacją ze strony większości istniejących zespołów i kierownictwa Formuły 1.
To także ukłon w stronę miliardera z Hongkongu Calvina Lo, który również zgłasza zainteresowanie Formułą.
Aktualnie najmłodszy stażem w F1 jest amerykański team Haas, który zadebiutował w 2016 roku, gdy w F1 startowało 11 ekip. Rok później zostało ich już 10 po tym, gdy przed sezonem 2017 wycofał się Manor Racing.
Z szefem FIA nie zgadza się dyrektor generalny Formuły 1 Włoch Stefano Domenicali. We wrześniu 2022 stwierdził, że sport w którym zaplanowane są rekordowe 24 wyścigi, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem na całym świecie, nie potrzebuje rozszerzenia z obecnych 10 teamów.
Plany szefa FIA i Andrettiego obecnie wspiera McLaren i należący do Renault Alpine. Inne teamy przeważnie są przeciw, kwestionują bowiem komercyjne korzyści, jakie będzie można uzyskać.
Obecna wersja "Umowy Concorde" między zespołami F1, FIA i promotorem Liberty Media przewiduje równy podział w zyskach. Gdy do puli trzeba będzie włączyć kolejny podmiot, będą one niższe.
Wersja ewentualnego zwiększenia puli ekip w F1 przewiduje, że każdy nowy uczestnik będzie musiał wyłożyć 200 milionów dolarów opłaty wpisowej za wejście. Ma ona zostać rozdzielona między obecnymi teamami jako rekompensata za możliwe straty.
Za jedenastym amerykańskim zespołem w F1 opowiada się Liberty Media. Zdaniem promotora trzy planowane rundy F1 w Stanach Zjednoczonych, w tym nocny wyścig w Las Vegas, będą się cieszyły wśród kibiców bardzo dużym zainterowaniem.
Źródło: PAP
