Przez ponad tydzień skoczkowie chwalili obiekty w Pekinie mówiąc, że wiatr nie torpeduje tu rywalizacji. Szczególnie konkurs indywidualny na dużej serii toczył się w bardzo równych warunkach i stał na wysokim poziomie. Niestety, zawody drużynowe był już dalekie od tego, jak wyobrażamy sobie olimpijski konkurs. W Zhangjiakou wiało już w trakcie serii próbnej i nie inaczej było w trakcie konkursu - czerwone światło wstrzymało skoki wielu zawodników. Dodatkowym utrudnieniem były wyjątkowo niska temperatura wynosząca prawie -22 stopni, nie mówiąc już o temperaturze odczuwalnej.
Warto przeczytać
- Kurakowa zatańczy w Pekinie dla Polski i Torunia. "Polska skradła mi serce"
- Niesamowity mecz w Pekinie. Finlandia odrobiła trzy bramki straty [ZDJĘCIA]
- Polacy powalczą o medal w drużynie. W poniedziałek ostatni olimpijski konkurs skoków
- Kaja Ziomek: Bieg nie był czysty, bo pojawiło się w nim kilka błędów [ROZMOWA]
Już pierwsza seria konkursowa była mocno loteryjna. Niestety, wśród tych, którzy nie mieli szczęścia do warunków, był pierwszy w naszym zespole Piotr Żyła. Po skokach Pawła Wąska i Dawida Kubackiego nasza strata do czołówki nadal była duża, a tym, który w końcu dał sygnał do ataku, był Kamil Stoch. Lider naszej reprezentacji - mimo długiego oczekiwania na zimnie - uzyskał aż 137 metrów i odrobił sporą część wcześniejszych strat.
W drugiej rundzie nasze nadzieje na pójście za ciosem zostały jednak rozwiane szybko po przeciętnych próbach Żyły (choć w jego przypadku i tak było znacznie lepszej niż za pierwszym razem) i Wąska. Praktycznie w połowie finałowej serii było już wiadomo, że konkurs skończy się bez medalu Polaków. Ostatecznie w wietrznym konkursie drużynowym nasz zespół zajął szóste miejsce.
Złoty medal wywalczyli Austriacy. W czołowej trójce znalazło się miejsce także dla Słoweńców i Niemców.
