Były redaktor naczelny tygodnika "Newsweek" Tomasz Lis w połowie października przeszedł kolejny, czwarty już, udar. Teraz dziennikarz wraca do zdrowia, a pomagają mu w tym lekarze z Narodowego Instytutu Kardiologii w Warszawie. Jego dyrektorem jest były minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski. I to właśnie jemu Lis podziękował w czwartek w mediach społecznościowych.
"Serdecznie dziękuję zespołowi Neurologii I Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, którzy poradzili sobie z moim udarem i z profesjonalnym zespołem kliniki zaburzeń rytmu serca prof. Ł. Szumowskiego instytutu kardiologii w Aninie, którzy odkryli przyczynę moich udarów. Za kilka tygodni wracam do Anina, by serce finalnie zacerować, ale na razie czas odpoczynku po stresie" – napisał na Twitterze.
"Pacjent jest pacjentem"
Podziękowania dziennikarza odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych z uwagi na wcześniejsze - bardzo krytyczne - jego wpisy na temat Szumowskiego. Do sprawy odniósł się również sam były minister. W rozmowie z Wirtualną Polską Łukasz Szumowski podkreślił: "Pacjent jest pacjentem, niezależnie od tego, czy na stole operacyjnym leży święty, czy grzesznik, prezydent kraju czy więzień recydywista, sympatyk rządzących czy opozycji. Jak już ktoś założy szpitalną piżamę, to w gruncie rzeczy wygląda tak samo".
Profesor przyznał, że to bardzo miłe ze strony Tomasza Lisa, że taki wpis zamieścił, bo przecież nie musiał.
– Zatem ja dziękuję, że on dziękuje – dodał.
Chorzy od emocji politycznych?
W rozmowie z serwisem pojawił się też wątek komentarzy o charakterze politycznym, jakie pojawiły się w kontekście tej sprawy.
– Ja już uważam, że niektórzy ludzie są chorzy z tych politycznych emocji. Widzę to zaskoczenie w komentarzach "o jeju, patrzcie, Lis leczył się u Szumowskiego". No dajmy już spokój, nie można tak myśleć – powiedział Szumowski. Jak podkreślił, kiedy spotykamy się w szpitalu, "to naprawdę są ważniejsze rzeczy, a te wszystkie dawne emocje, nie mają znaczenia, wydają się nieważne".
wp.pl

rs