Szwedzi nie spodziewali się, że zostaną zmiażdżeni przez Lecha Poznań
- Europejska przygoda Djurgarden dobiegła końca. Nadzieje na cudowną zmianę sytuacji w meczu z Lechem Poznań prysły, gdy Marcus Danielson otrzymał czerwoną kartkę i ostatecznie Polacy wygrali 3:0 - pisze Aftonbladet.se
- Nigdy nie mieliśmy uczciwej szansy w tym meczu i to boli najbardziej - powiedział dyrektor sportowy Djurgarden, Bosse Andersson w Viaplay.
Djurgarden przegrywał 0:2 przed rewanżem z polskim Lechem Poznań w 1/8 finału Ligi Konferencyjnej, więc droga już wydawała się być stroma. Tuż przed przerwą się trudności jeszcze się zwiększyły.
Środkowy obrońca Marcus Danielson otrzymał czerwoną kartkę za obalenie Afonso Sousy i – według zespołu sędziowskiego – uniemożliwił mu strzał w idealnej sytuacji.
Sędzia Duje Strukan początkowo dał żółtą kartkę, ale zmienił decyzję po weryfikacji VAR.
- Dla mnie to nie jest czerwona kartka - mówił Andersson dyrektor sportowy Djurgarden w szwedzkim Viaplay.
- Sędzia będzie chroniony przez regulamin, ponieważ Danielson jest ostatnim człowiekiem, ale odebranie żółtej kartki nie jest oczywistym błędem - dodał.
Dziennikarz Erik Niva ze Sportbladet tak tę sytuację skomentował:
- Takie jest też moje zdanie, bo to jest ocena, a potem dyrektywa jest taka, że VAR powinien w miarę możliwości pozwolić, by werdykt na boisku miał zastosowanie. Rozumiem argument, że Sousa uwolnił się, ale myślę też, że można argumentować, że zawodnik Djurgarden jest blisko i że jego prędkość nie była tak duża, aby nie można go było złapać.
- Mieliśmy problem z czerwoną kartką i nie mieliśmy też żadnej szansy w tym meczu. To najbardziej boli. Ale podsumowując, pozostaje tylko pogratulować Lechowi Poznań. Są lepsi od nas, ale myślę, że upadliśmy, ale mając mając flagę na szczycie. Czuję cholerną dumę - podsumował dyrektor sportowy Djurgarden, Bosse Andersson.
Football Direkt - pisze o upadku w drugiej połowie
- Djurgarden nie miał dziś szans i nigdy nie był blisko odrobienia straty. Djurgarden nie stworzył prawie nic w pierwszej połowie, a jeszcze mniej w drugiej. To nie była równa rywalizacja. Właściwie już po 5 minutach atak gospodarzy przestał istnieć, a gdy Marchwiński strzelił na 3:0 oznaczało to game over.
10 powodów, dla których Lech Poznań awansuje do ćwierćfinału...
