W Jedynce Polskiego Radia wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Błażej Poboży, odpowiedział na pytanie, czy w Polsce dystrybuowane są tabletki jodku potasu, żeby w razie potencjalnie niebezpiecznej sytuacji można było ich użyć do ochrony przed promieniowaniem.
Jodek potasu dystrybuowany w Polsce. Wiceszef MSWiA potwierdza
- Tak, potwierdzam. Te działania o charakterze rutynowym i prewencyjnym, które wpisują się w działania na rzecz ochrony ludności, są związane z medialnymi informacji sprzed kilku tygodni, mówiącymi, że w rejonie elektrowni zaporoskiej dochodziło do regularnych walk - przekazał Błażej Poboży.
- W ramach działań wyprzedzających, na wypadek, gdyby doszło tam do uszkodzenia jednego z reaktorów, a w konsekwencji rozszczelnienia instalacji i uwolnienia jakieś radioaktywnej chmury, zdecydowaliśmy w kierownictwie MSWiA o takim prewencyjnym rozpoczęciu dystrybucji jodku potasu - poinformował.
Gdzie trafiają tabletki jodku potasu?
Wiceszef MSWiA przekazał, że zaangażowana została do tego Państwowa Straż Pożarna.
- Najpierw do jednostek powiatowych PSP rozpoczęliśmy tę dystrybucję, teraz, bo te działania były kontynuowane, jodek potasu w tabletkach i blistrach został przekazany do jednostek samorządu terytorialnego. Ten proces koordynują wojewodowie - wyjaśnił Poboży.
- Naszym celem jest dostarczenie tych tabletek możliwie jak najbliżej obywatela, ale nie do obywatela. Chodzi o to, żeby był dostęp do tych tabletek na wypadek skażenia, co jest w tej chwili bardzo mało prawdopodobne - podkreślił. - Na wszelki wypadek odpowiedzialna władza, odpowiedzialne państwo i instytucje, które dbają o bezpieczeństwo, muszą przygotowywać się na różne scenariusze - zaznaczył.
Czemu jodek potasu nie trafi bezpośrednio do obywateli?
Wiceminister poinformował, że tabletki zostałyby przekazane obywatelem przez jednostki terytorialne na sygnał, który wyjdzie od MSWiA, w oparciu o codzienne raporty z różnych instytucji, w chwili gdy doszłoby do skażenia. Jak zaznaczył, "ta chmura wędrowałaby do Polski kilkanaście godzin, w wariancie najmniej korzystnym".
Dopytywany, dlaczego jodek potasu nie trafi bezpośrednio do ludzi, przyznał, że stanowiłoby to zagrożenie dla ich zdrowia.
- Suplementacja jodkiem potasu przez osoby, które nie mają ku temu ani doświadczenia, ani nie są w konsultacji z lekarzem specjalistą, mogłaby doprowadzić w konsekwencji do większych szkód. Jodek potasu to tzw. stabilny jod, on ma służyć do tego, że na wypadek zagrożenia radioaktywnego blokuje tarczycę przed przyjmowaniem radioaktywnego szkodliwego jodu. Tylko wtedy ma to sens i znaczenie. Taka samodzielna suplementacja może doprowadzić do negatywnych konsekwencji - ocenił.
Polityk zapewnił również, że w razie zagrożenia do obywateli trafi także broszura informacyjna, w której znajdzie się instrukcja zażywania jodku potasu.
mm
