Jak mówi na łamach Marcin Nyga, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach, do tej sytuacji doszło 16 lutego. Około godz. 13 służby otrzymały informację od mężczyzny, który twierdził, że jego sąsiad mógł wpaść do studni.
- Po dojeździe na miejsce zdarzenia okazało się, że studnia jest otworzona, a obok znajduje się obuwie. Istniało podejrzenie, że rzeczywiście może ktoś w niej być, chociaż na powierzchni wody nie było nic widać – mówi Marcin Nyga.
Strażacy zdecydowali o konieczności wypompowania wody ze studni. Okazało się, że na głębokości około 9 metrów znajdują się zwłoki mężczyzny.
– Strażacy przy użyciu specjalistycznego sprzętu zeszli na dół i wydobyli ciało na powierzchnie. Lekarz stwierdził zgon – podkreśla rzecznik świętokrzyskich strażaków.
Teraz pod nadzorem prokuratora sprawę będą badać policjanci.
Źródło: Onet.pl.
