Wywiad Ukrainy dowiedział się z kilku źródeł o tym, że w jednym z przedsiębiorstw remontowych statków w czasowo okupowanym Sewastopolu, stoją dwa rosyjskie okręty - duży okręt desantowy „Mińsk” i okręt podwodny z napędem spalinowo-elektrycznym „Rostów nad Donem”.
By to sprawdzić, użyto sił specjalnych. Na miejsce został wysłany patrol komandosów. W pobliże stoczni dotarli łodziami, ale ostatni etap pokonali pod wodą - w strojach i z wyposażeniem płetwonurków.
Komandosi niepostrzeżenie dostali się na teren stoczni i potwierdzili, że we wskazanych miejscach rzeczywiście stoją okręty. Wtedy rozpoczęli zasadniczą część operacji. Wskazali dowództwu cele za pomocą specjalnych technicznych środków - to lokalizatory GPS i markery laserowe - które pozwalają rakietom Storm Shadow na punktowe uderzenie w cel.
Ale to nie wszystko - żołnierze pozostali jeszcze na miejscach, by korygować ogień, a potem zweryfikować skuteczność ataku. Po potwierdzeniu zniszczenia celów komandosi wycofali się do miejsca, skąd zabrały ich łodzie ewakuacyjne.
Według brytyjskiego wywiadu okręt podwodny „Rostów nad Donem” i okręt desantowy „Mińsk” zostały na tyle uszkodzone, że nie nadają się do użytkowania. Ich naprawa zajęłaby wiele miesięcy i kosztowałyby setki milionów dolarów.
Źródła: Ukraińska Prawda