Tatry. Przemarznięte dzieci na Czerwonych Wierchach. Rodzice nie wiedzieli, gdzie się znajdują

Łukasz Bobek
Małe dzieci – 3-miesięczny niemowlak i 2-latek - mocno wychłodzone, rodzice przemoknięci, a do tego nie mieli pojęcia, gdzie się znajdują. Okazało się, że są w Tatrach Zachodnich. Dzięki szybkiej interwencji TOPR dzieciom nic poważnego się nie stało.

Do tej sytuacji doszło w weekend. W niedzielę TOPR odebrał zgłoszenie od turystów z Łotwy, że potrzebują pomoc. Są z małymi dziećmi, przeszła ulewa, są przemoknięci i zziębnięci. Ratowników TOPR zaalarmowali znajomi rodziny, którzy szli razem z nim w góry, ale ich wyprzedzili. Na dodatek byli to turyści z Łotwy, z którymi był problem z porozumieniem się. Dodatkowo wędrowcy nie mieli pojęcia, gdzie się znajdują. Nie mieli przy sobie żadnych przyrządów nawigacyjnych – ani aplikacji Ratunek, ani mapy, ani kompasu.

- Wiedzieli jedynie, że szli szlakiem przez Dolinę Kościeliską, potem gdzieś skręcili w ścieżkę, były znaki więc szli dalej – mówi Piotr Konopka, ratownik dyżurny TOPR.

Po dyskusjach, analizach opisów tego co widzą – łamanym językiem rosyjskim – udało się ustalić, że znajdują się na Czerwonych Wierchach.

Na miejsce wysłały został śmigłowiec ratunkowy. Okazało się, że wędrowcy byli już mocno zziębnięci. Ratownicy przyznają, że gdyby nie interwencja śmigłowca, stan zdrowia dzieci mógłby się mocno pogorszyć. Cała rodzina została przewieziona do szpitala w Zakopanem.

Po raz kolejny ratownicy TOPR ostrzegają wędrujących, by dobrze planowali swoje wycieczki, analizowali prognozy pogody, przebieg trasy i odpowiednio przygotowali się do wyprawy – m.in. by zabezpieczyli sobie cieplejszą odzież. W górach bowiem szybko może zrobić się chłodno, wręcz zimno.

"Bo kogut za głośno pieje". Oto najdziwniejsze zgłoszenia tu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka "SE". Kandydaci w bezpośrednich starciach

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl