Powtórka sprzed roku
Do tej pory 24-krotny mistrz Wielkiego Szlema Novak Djoković (10x Australian Open, 4x US Open, 3x Franch Open i 7x Wimbledon) i 3-krotny triumfator imprez wielkoszlemowych Carlos Alcaraz (US Open, Wimbledon, French Open) mierzyli się ze sobą pięciokrotnie. Bilans przemawiał za wracającym w wielkim stylu po kontuzji Serbem (trzy wygrane pojedynki). Jednak większość kibiców tenisa pamięta niebywałe starcie w finale ubiegłorocznego Wimbledonu, gdzie ówczesny debiutant tej imprezy Hiszpan wyeliminował obrońcę tytułu 1:6, 7:6 (6), 6:1, 3:6, 6:4. Mecz trwał trzy godziny i czterdzieści i dwie minuty.
Czternastominutowy gem kluczem do prowadzenia w finale
Już na samym początku elektryzującego finału nastąpiło przełamanie. Jego autorem był 21-letni były lider światowego rankingu, który po aż czternastu minutach gry znalazł sposób na podającego Djokovicia. (pięć break pointów i siedem równowag).
Jednak po kolejnym niespełna kwadransie gry wynik przemawiał za obrońcą tytułu - 4:1. Ostatecznie po 41 minutach zakończył sie inauguracyjna partia (6:2).
Podobny scenariusz drugiego seta
W drugim secie obraz finału nie uległ większej zmianie. - Podwójne przełamanie wystarczyło na 37-letniego Djokovicia, który ani razu nie miał okazji na wygranie gema przy serwisie młodszego rywala. Kluczem do zwycięstwa w tej partii był return. Rozstawiony z numerem trzecim miał prawie trzy razy więcej punktów od wicelidera rankingu jeśli chodzi o pierwszy serwis rywala.
Również wizyty przy siatce były dużo lepiej finalizowane przez Alcaraza (4/5 ). Z kolei Djoković mógł pochwalić się 50-procentową skutecznością w tym elemencie (5/10).
Najbardziej wyrównana partia
Trzecia partia dostarczyła kibicom tego, czego oczekiwali od początku. Skoncentrowany Djoković dość pewnie wygrywał podania. Jendka przy stanie 4:4 stracił podanie. Gdy wydawało się, że mecz skończy się za moment, legenda tenisa po raz pierwszy w spotkaniu przełamała rywala, broniąc trzech piłek meczowych.
W tie-breaku Alcaraz zbudował przewagę (3-1), której nie roztrwonił. Ostatecznie wygrał 7-4 i po raz drugi z rzędu wygrał w Londynie.
– Od dziecka moim marzeniem było wygrać Wimbledon. Ten kort jest najpiękniejszy, ten turniej jest najpiękniejszy i to trofeum jest najpiękniejsze.
– powiedział po meczu triumfator Wimbledonu.
Stał się szóstym graczem w erze Open, który w jednym roku wygrał w Paryżu i Londynie.
– Walka i wiara zadecydowały w finale. To dla mnie zaszczyt być tam , gdzie Nole, choć nie czuje się takim mistrzem
– dodał.

Djoković musi jeszcze poczekać na bycie rekordzistą
W przypadku zwycięstwa 10-krotny finalista Wimbledonu mógł stać się pierwszym człowiekiem w tej dyscyplinie sportu, który miałby dwadzieścia pięć tytułów wielkoszlemowych. Tyle samo co Serb ma australijska zawodniczka Margaret Smith Court. Jednak ostatni raz puchar za wygrany Wielki Szlem podniosła w 1973 roku.
Dla 37-letniej ikony dyscypliny to trzecia porażka w finale angielskiego Wielkiego Szlema. Oprócz dwóch porażek z Alcarazem, ma na swoim koncie przegrany pojedynek z Andym Murrayem w 2013 roku.
