Zobacz wideo: Trzy miesiące zwolnienia chorobowego, koniec raju dla symulantów.
Wypadek w Cierpicach. Policja nie odkryła zwłok
- Do dziś nie możemy się w parafii podnieść po sobotnim pogrzebie. Sławomir był dobrym człowiekiem, mężem, ojcem trójki dzieci. Ciężko pracował, by zapewnić byt rodzinie. Właśnie zaczęli spełniać swoje marzenia. 4 września mieli polecieć do Hiszpanii na rodzinny urlop. Chcieli się budować. Nagle wszystko prysło... - mówi ksiądz Zdzisław Licznerski, proboszcz w Rożentalu pod Lubawą (Warmińsko-Mazurskie).
To tutaj mieszkał i został pochowany Sławomir, starszy z braci, którzy zginęli 23 sierpnia w karambolu w Cierpicach pod Toruniem. Zderzyły się tu trzy auta: bus, którym jechali do pracy bracia, ciężarówka i osobówka. Podwójny rodzinny dramat naznaczony jest dodatkowym cierpieniem. Pracujące na miejscu wypadku służby: policjanci, strażacy i prokurator - nie odkryły zwłok Marka. Jego ciało znaleziono dopiero 24 sierpnia, w busie zabezpieczonym już na policyjnym parkingu w Toruniu. Przez dobę bliscy mogli mieć nadzieję, że Marek żyje...
Polecamy: Bieżące informacje o wypadkach i utrudnieniach w Kujawsko-Pomorskiem. Sprawdź >>> TUTAJ <<<
Karambol w Cierpicach. Kim były ofiary wypadku? "Dobra, pracowita rodzina"
Sławomir miał 36 lat, żonę i troje dzieci. Sprowadził się do Rożentala siedem lat temu. Rodzina zamieszkała w skromnym mieszkaniu. Sławek ciężko pracował i były tego efekty. Prowadził firmę budowlaną. Żona zajmowała się przede wszystkim domem i dziećmi.
- Aby spełnić te marzenia o domu i wyjazdach, Sławek mówił mi: "Proszę księdza, ja wszystkie te "500 plusy" właśnie na wspólną podróż odkładam". Dla niego rodzina była bardzo ważna - podkreśla ks. Zdzisław Licznerski, proboszcz parafii pw. św. Wawrzyńca w Rożentalu.
Ksiądz pamięta też, jakim przeżyciem dla rodziny było przyjęcie jednego z dzieci do I Komunii Świętej w ubiegłym roku. W pandemicznych obostrzeniach, ale parafia uroczystość zorganizowała w terminie. W kościele były tylko dzieci z rodzicami, nie było imprez w restauracjach, tylko spotkania w domach.
Marek, młodszy brat Sławka, również był budowlańcem. Pochowany został w Olsztynku (Warmińsko-Mazurskie) skąd pochodził. Tak się złożyło, że w ostatnim czasie przyjechał do starszego brata na urlop, ale pomagał mu w firmie. Krytycznego 23 sierpnia jechali busem właśnie do pracy...
-Już trzydzieści lat jestem proboszczem i wiele ludzkich dramatów widziałem. Ta jednak jest niewyobrażalna. Do dziś w parafii nie możemy podnieść się po sobotnim pogrzebie. "Dlaczego? Dlaczego"? - te pytania wciąż się pojawiają - nie kryje ks. Zdzisław Licznerski.
Policjanci z Torunia zawieszeni. Błędami zajmie się Gdańsk
Jak to możliwe, że pracujący na miejscu wypadku w Cierpicach policjanci, strażacy i prokurator nie odkryli ciała Marka? Mundurowi tłumaczą, o czym już pisaliśmy, że mężczyzna jechał w części bagażowej busa. Po zderzeniu aut materiały budowalne przemieszały się tutaj z narzędziami. Prawdopodobnie przykryły ciało.
- To było dla nich duże wydarzenie - dodaje ksiądz.
Warto przeczytać
Poza tym, pasażerowie z busa twierdzili, że jechali tylko w trójkę (kierowca + dwóch pasażerów). Możliwe, że nie chcieli mówić o czwartym koledze - Marku - przewożonym w niedozwolony sposób. Sekcja zwłok wykazała, że Marek zginął n miejscu wypadek - miał bardzo rozległe obrażenia.
Zaraz po ujawnieniu koszmarnego błędu służb w Cierpicach, 5 policjantów toruńskiego Wydziału Ruchu Drogowego KMP zostało zawieszonych, w tym zastępca naczelnika. Wobec prokuratora Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód, który pracował na miejscu wypadku, wewnętrzne postępowanie wszczął Prokurator Okręgowy w Toruniu. Pracę strażaków natomiast analizuje powołany przez Komendanta Wojewódzkiego PSP zespół oficerów.
ECF Camerimage to nie wszystko. Top 10 największych inwestyc...
Toruńska prokuratura całość materiałów dotyczących samego karambolu, jak i pracy służb natychmiast przekazała do dyspozycji Prokuratora Regionalnego w Gdańsku. "Nowości" wczoraj dowiedziały się, że ten oba śledztwa - zarówno to dotyczące wypadku, jak i nieprawidłowości w działaniu funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia- powierzył Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku. Takie informacje przekazał nam prokurator Remigiusz Signerski, zastępca rzecznika prasowego PR w Gdańsku.
Do sprawy będziemy wracali.
WAŻNE: Co robiły w Cierpicach służby
1.Policjanci z Torunia
Wszyscy policjanci toruńskiego Wydziału Ruchu Drogowego KMP, którzy pracowali na miejscu wypadku, zostali zawieszeni w obowiązkach służbowych. Było ich pięciu, w tym zastępca naczelnika drogówki. -Wobec wszystkich też wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne. Wyjaśnianie sprawy przejmie Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy - mówi Monika Chlebicz, rzeczniczka KWP.
Wiadomo, że to doświadczeni funkcjonariusze. Mają od 8 do 18 lat stażu. Dlaczego nie przeszukali dokładnie części bagażowej busa? Być może zgubiła ich rutyna. Zawierzyli słowom, które słyszeli od pasażerów pojazdu. Ci mówili, że jechali w trójkę, a nie czwórkę.
Polecamy: Bieżące informacje o wypadkach i utrudnieniach w Kujawsko-Pomorskiem. Sprawdź >>> TUTAJ <<<
2.Straż Pożarna z Torunia
Strażacy w Cierpicach byli jako jedni z pierwszych. Pracowały 4 nasze zastępy, łącznie 10 osób, przez ponad 4 godziny. Jak to możliwe, że i tej służbie "umknęła" ofiara karambolu, znajdująca się w busie? Przecież to strażacy rozcinają auta. Dopiero po nich wkraczają ratownicy i policjanci. Wszystko wyjaśnić ma szczegółowa analiza.
Komendant Wojewódzki PSP w Toruniu wydał polecenie przeprowadzenia takiej analizy w trybie pilnym. Zdecydował też o powołaniu zespołu złożonego z oficerów Komendy Wojewódzkiej PSP, który na podstawie analizy i prowadzonych na miejscu akcji działań oceni ich prawidłowość.
3.Prokurator z Torunia
Standardowo na miejsce wypadku 23 sierpnia przybył prokurator. Był to śledczy z Prokuratury Rejonowej Toruń Wschód. Który konkretnie, a przynajmniej - z jakim stażem pracy? Prokuratura Okręgowa w Toruniu odmówiła nam takich informacji.
Zgodnie z regulaminem, prokurator na miejscu śmiertelnego wypadku albo sam dokonuje oględzin, albo nim kieruje. Wszystko zależy od rodzaju zdarzenia. - Ten wypadek był tak rozległy, że nie było fizycznych możliwości, by prokurator osobiście wykonał oględziny - przekazuje prokurator Jarosław Kilkowski, naczelnik I Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
Teraz pracę prokuratora analizuje i ocenia Prokurator Okręgowy w Toruniu.
