Zapewne na Wyspach podniosą się głosy potępienia i oskarżania torysów o to, że w kraju, gdzie duża liczba ciąż nieletnich jest wielkim problemem, pozbawia się uczniów szkół średnich dostępu do wiedzy na temat seksualności.
Jednak stanowisko Partii Konserwatywnej jest rzadkim w dzisiejszej Europie przykładem zdrowego rozsądku i politycznej odwagi.
Rządowy program zakładał, że każdy 15-latek musi przez rok uczęszczać na zajęcia z wychowania seksualnego, na których będzie m.in. się uczyć na temat metod antykoncepcji. Rodzice, którzy np. nie zgadzają się z tego typu programem - na przykład ci, którzy ze względów religijnych uważają sztuczną antykoncepcję za niedopuszczalną - nie mieliby prawa wycofać swojego dziecka z udziału w tych lekcjach.A to oznacza, że rodzice nie mieliby prawa do ostatniego słowa w kwestii tak fundamentalnej jak wychowanie i edukacja swoich dzieci.
Co więcej, urzędnicy państwowi mieliby prawo kontroli poziomu nauczania seksualnego dzieci, które nie chodzą do szkół, ale mają prywatnych nauczycieli. Gdyby uznali tę edukację za niesatysfakcjonującą, rodzinie groziłyby sankcje.
To właśnie te zapisy ograniczające prawa rodziców do wychowywania i edukacji dzieci według własnych przekonań spowodowały, że Partia Konserwatywna nie poparła projektu. Przy okazji mogła się narazić wielu wyborcom prezentującym liberalne podejście do tej kwestii. Decyzja o zablokowaniu ustawy zapadła w momencie, gdy kampania wyborcza przed zaplanowanym na 6 maja głosowaniem weszła w najgorętszą fazę.
Decyzja brytyjskich konserwatystów ma jednak szerszy wydźwięk cywilizacyjny. To ważny głos w ogólnoeuropejskiej - i światowej - debacie na temat znaczenia rodziny. W świecie ideologii, które podkopują, a często wręcz atakują wartość i prawa rodziny, brytyjscy konserwatyści wysyłają ważny sygnał w obronie tej podstawowej wartości społecznej.
W czasach gdy lewicowy rząd Hiszpanii wprowadza prawo umożliwiające dzieciom dokonywanie aborcji bez wiedzy i zgody ich rodziców, gdy w wielu krajach - w tym w Polsce -arbitralne decyzje bezdusznych urzędów i sądów odbierają dzieci rodzicom, którzy są ''zbyt ubodzy'', i przekazują je do pozbawionych rodzicielskiej miłości placówek wychowawczych, głos brytyjskich torysów może się stać ważnym znakiem sprzeciwu wobec katastrofalnych społecznie praktyk.