Wypadek w KWK Mysłowice-Wesoła. 665 metrów pod ziemią zawalił się strop
Do tragedii na terenie KWK Mysłowice-Wesoła doszło w czwartek, 4 marca, około godz. 16.30.
- Zdarzenie miało miejsce na poziomie 665 metrów, w rejonie ściany 411. Wystąpił opad skał stropowych. W zagrożonym rejonie znajdowało się 24 górników, ale poszkodowanych zostało czterech - informuje Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Jeden górnik samodzielnie wydostał się spod zawaliska, a drugi został natychmiast wydobyty. Niestety pozostałych dwóch zostało przysypanych przez skały.
Na miejsce skierowano dwa zastępy ratowników z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu i dwa zastępy z Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Jaworznie.
Zginęło dwóch doświadczonych górników. "Myślami jesteśmy z rodzinami i bliskimi ofiar"
Po trzech godzinach Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic, potwierdził, że dwóch górników zginęło pod ziemią.
- Myślami jesteśmy z rodzinami i bliskimi ofiar. Pragnę oddać hołd górnikom - ich ciężkiej pracy i poświęceniu - a także wyrazić uznanie dla ekip ratowniczych - napisał Dariusz Wójtowicz na Facebooku.
Mężczyźni, którzy zginęli, byli doświadczonymi górnikami w wieku 50 i 33 lat. Starszy w górnictwie pracował od ponad 30 lat, niewiele brakowało mu do emerytury. W Mysłowicach pracował niespełna 12 lat. Młodszy 11 lat.
- Rodziny ofiar poinformowaliśmy o zaistniałej tragedii i otoczyliśmy należytą opieką - mówi Tomasz Głogowski.
Dwaj górnicy, którzy zostali ranni w wyniku wypadku, trafili do szpitali: św. Barbary w Sosnowcu oraz Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Poprzednie wypadki w KWK Mysłowice-Wesoła
Do ostatniego wypadku na KWK Mysłowice-Wesoła doszło 24 sierpnia 2020 roku. Wówczas, kiedy również na poziomie 665 metrów pracowało pięciu górników, doszło doprowadził do tego wstrząs.
- Poszkodowani pracownicy o własnych siłach wycofali się z rejonu wykonywanych prac. Po wyjeździe na powierzchnię w punkcie opatrunkowym lekarz zakładowy udzielił pracownikom pierwszej pomocy. Następnie poszkodowani zostali przewiezieni do szpitala – czytamy w raporcie Wyższego Urzędu Górniczego.
Z kolei do ostatniego wypadku śmiertelnego w tej kopalni doszło rok wcześniej. 6 czerwca podczas wybierania urobku ze niezabezpieczonego stropu oderwała się skalna bryła, która uderzyła w głowę sztygara zmianowego. Mężczyzna mimo długotrwałej reanimacji zmarł.
Bądź na bieżąco i obserwuj
