Niezwykle krytyczne słowa wypowiedział Billy Porter, amerykański aktor i piosenkarz, który zyskał sławę i zdobył nagrodę Emmy w dramacie "FX Pose".
Atakuje szefa Disneya
Teraz mówi brytyjskiemu dziennikowi „Evening Standard”, że musi sprzedać dom z powodu strajku w Hollywood i przeklina Boba Igera, dyrektora generalnego Disneya.
Porter oskarżył również anonimowego dyrektora z Hollywood, który powiedział Deadline, że celem było przeciągnięcie strajku jak najdłużej, dopóki scenarzyści i aktorzy nie zostaną zmuszeni do sprzedaży swoich domów. - Już mnie zagłodziłeś - pomstował Porter, który w 2013 roku otrzymał nagrodę Tony dla najlepszego aktora w musicalu "Kinky Boots".
Ale największy gniew aktor skierował pod adresem Boba Igera, który nadzoruje FX, wśród wielu holdingów medialnych Disneya. Skrytykował słowa dyrektora, że żądania strajkujących są kompletnie nierealne.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Bajeczne zarobki szefa
- Słyszeć, jak Bob Iger mówi, że nasze żądania godnej płacy są nierealne? Podczas gdy on zarabia 78 000 dolarów dziennie? — zdumiał się Porter.
- Nie mam na to słów, poza przekleństwami. To nie jest przydatne, więc trzymam język za zębami - dodał.
Powiedział także, że będąc obecnie w Londynie współproducentem musicalu, dołączy do strajku, kiedy tylko wróci do domu.

dś