Do tragedii doszło w sylwestrową noc, niemal cztery lata temu. Lassad A. pracował wówczas w barze z kebabem, w centrum Ełku. Tuż przed północą do lokalu weszli goście - 21-letni Daniel z kolegami. Zamówili jedzenie za które Daniel zapłacił podartym banknotem, a następnie zabrał dwie puszki coca-coli i wyszedł na ulicę. Właściciel lokalu i Lassad A. rzucili się za nim. Ten ostatni miał w rękach kuchenny nóż. Kilkadziesiąt metrów za barem cudzoziemcy dopadli Daniela, doszło do szamotaniny podczas której Lassad A. zadał 21-latkowi kilka ciosów nożem w tym śmiertelny, w okolice serca. Dźgnął co najmniej trzykrotnie.
Cudzoziemcy porzucili rannego i wrócili do baru, gdzie się zabarykadowali. Gdy przyszła po nich policja, udawali, że nie wiedzą o co chodzi. Właściciel lokalu został oskarżony o udział w bójce, a Lassad A. - zabójstwo. Tunezyjczyk nie przyznawał się do winy. Utrzymywał, że został sprowokowany, że nikogo nie chciał zabić.
Sąd Okręgowy w Suwałkach, który rozpatrywał sprawę nie miał wątpliwości, że zachowanie pokrzywdzonego nie było właściwe.
- Pogardliwie zachowywał się w barze, a później w sposób bezczelny ukradł napój – mówił przewodniczący składu orzekającego Maciej Romotowski z Sądu Okręgowego w Suwałkach. – To mogło wzbudzić złość u oskarżonego, ale nie usprawiedliwia ataku. W naszym kraju nie ma miejsca na samosądy. Trzeba było zawiadomić organy ścigania.
Prokuratura domagała się dla kelnera 12 lat więzienia, natomiast adwokat rodziny zabitego – 25 lat pozbawienia wolności. On sam wnosił o uniewinnienie argumentując, że nie chciał nikogo zabić. Sąd przychylił się do pierwszego wniosku. Uznał, że konflikt osób z półświatka z reprezentantem innej kultury jest w pewnym sensie okolicznością łagodzącą.
– Z drugiej strony, zabił za butelkę napoju – dodał sędzia Romotowski.
I wyraził nadzieję, że przez kilkanaście spędzonych w areszcie lat cudzoziemiec zrozumie swój błąd oraz spokornieje. Ale tej rady Lassad A. już nie słyszał. Zdenerwował się w trakcie ogłaszania wyroku, krzyczał, że został wrobiony, bo jest cudzoziemcem. Na wniosek przewodniczącego składu orzekającego został wyprowadzony z sali.
Apelację od wyroku złożyli zarówno pełnomocnik pokrzywdzonych - matki i siostry jak też obrońca Tunezyjczyk.
– Sąd wybiórczo potraktował wyjaśnienia mojego klienta – dodaje mecenas Miłosz Sadowski. – Nie wziął pod uwagę, że oskarżony nie planował swojego zachowania. Przyjechał do Polski z zamiarem osiedlenia się, zatrudnienia i spokojnego życia. To wszystko zostało zniweczone wskutek zachowania pokrzywdzonego.
Jednak Sąd Apelacyjny w Białystoku nie podzielił tej opinii i utrzymał wyrok w mocy. Także Sąd Najwyższy nie znalazł wczoraj powodu aby uchylić orzeczenie. Jest więc ono prawomocne. Poza więzieniem Lassad A. musi zapłacić jeszcze 70 tysięcy zadośćuczynienia matce i siostrze.
Dodajmy, że tuż po zabójstwie przed kebabem w Ełku doszło do ulicznych zamieszek. Policja zatrzymała wówczas kilkadziesiąt osób,, które odpowiadały za zakłócenie spokoju. Wśród oskarżonych był m.in. radny powiatu ełckiego i urzędnik tamtejszej gminy. Sąd uznał, że on również brał udział w zamieszkach, a na widok policjantów szczekał.
Tajemniczy klient ze skarbówki
