Nie takiego wyniku wyborów samorządowych oczekiwał turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan. Co prawda jego rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju(AKP) wygrała w większości miast, ale....
Ankara i największe tureckie miasto Stambuł będą rządzone przez opozycyjnych polityków. Porażka w tym drugim mieście jest wielkim ciosem dla Erdogana, tam bowiem jako burmistrz zaczynał swoją wielką karierę polityczną, a jego ugrupowanie rządziło aglomeracją nad Bosforem od kilkunastu lat. Co prawda aktywiści partii prezydenta Erdogana mają zastrzeżenia do wyników w Stambule i Ankarze, ale to tylko próba zaczarowania rzeczywistości. W Ankarze rodzi się historia – ogłosił na wiecu zaraz po ogłoszeniu wyników wiceszef Partii Ludowo-Republikańskiej Haluk Koc.
Podobnie może być w trzecim mieście Turcji Izmirze. Zmiana rządów nastąpi również w stolicy Riwiery Tureckiej Antalyi, tak chętnie odwiedzanej przez polskich turystów.
Sprawdzian popularności dla Erdogana, którym miały być wybory samorządowe nie wypadł dobrze. A jeszcze rok temu Turcja wydawała się w wyśmienitej kondycji. Do tego stopnia, że przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi na mieszkańców sypnął deszcz podarunków. Rządzący przeznaczyli na nie sześć miliardów dolarów. Budżety domowe kilkunastu milionów Turków zasiliły emerytalnej „trzynastki” i „czternastki” Zyskali na tym średnio po ponad 800 złotych.
Teraz jednak “żródełko” wyschło, kraj rządzony przez tego samego Erdogana przeżywa poważny kryzys. Inflacja jest dwucyfrowa, ceny żywności szybują coraz bardziej w górę, ludzie to odczuwają. Już pod koniec ubiegłego roku zanotowano najwyższe od niemal dekady bezrobocie, wyniosło ono 13,5 proc. Dramatycznie spadła sprzedaż samochodów, ludzie mają bowiem zmartwienie jak zapewnić rodzinom podstawowe produkty. W ostatnim kwartale ubiegłego roku PKB ( w ujęciu rok do roku) skurczył się o 3 procent, a prognozy międzynarodowych agencji i banków są czarne dla Turcji.
Dlatego kampania do samorządów nie była wspomagana finansowymi zastrzykami, przemówiły coraz bardziej chude portfele wyborców. Przed wyborami lokalnymi prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zastosował swoją starą taktykę. Niektórych przeciwników partii rządzącej określił zdrajcami, którzy przeszkadzają władzy w walce z terroryzmem. Ludzie Erdogana epatowali wyborców przerażającymi filmowymi zapisami z niedawnych masakr w dwóch meczetach w Nowej Zelandii. Wzbudzenie gniewu nacjonalistów miało odwrócić uwagę wyborców sfrustrowanych coraz bardziej słabnącą gospodarką kraju.
Ale tym razem strachy nie zadziałały. Opozycja odrobiła lekcje po nieudanym zamachu stanu, po którym na wielu spadły surowe represje, włącznie z wtrącaniem do więzień urzędników, dziennikarzy, sędziów i wydawców. Opozycja przekonała się, że Erdogan jest do pokonania.
POLECAMY:
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
