Po kłamstwie smoleńskim to właśnie kłamstwo unijne najbardziej obciąża dzisiejszą elitę władzy. Dziś stan gry z Unią jest następujący: z jednej strony mamy groźbę zawetowania przez Polskę unijnego budżetu, z drugiej - pokładamy w UE nadzieję na szybkie zakupy szczepionki przeciw COVID-19
Przypomnijmy, kłamstwo smoleńskie, które na amen rozbiło Polskę, ufundowane jest (w swym najjaskrawszym wydaniu) na twierdzeniach typu: „Po tych blisko trzech latach badań mogę powiedzieć (...), że relacje o tym, że trzy osoby przeżyły, są wiarygodne. Mamy te informacje z trzech różnych, niezależnych źródeł” (Macierewicz w kwietniu 2013 r.).
Natomiast kłamstwo unijne ma kilka wymiarów, ale najlepiej streścił je stosunkowo niedawno prezydent Andrzej Duda, mówiąc w kontekście Unii Europejskiej, że „chce, aby obywatele mieli przekonanie, iż ktoś myślał o nich, a nie o jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika. (..) A na razie, niech nas zostawią w spokoju i pozwolą nam naprawić Polskę” (wrzesień, 2018 r).
Na naszych oczach kłamstwo unijne rozrosło się niczym dąb Bartek. Co rusz słychać kolejnych polityków, którzy kwestionują nasze obowiązki w Unii. Ostatnio najczęściej w kontekście budżetu, gdyż UE zażyczyła sobie od nas deklaracji, której sens i źródło streścić można następująco: bierz pieniądze, Polsko, rozwijaj się, ale w zamian chcemy, abyś przestrzegała prawa. To nie podoba się władzy, gdy woli ona cieszyć się przywilejami, ale nie mieć obowiązków (wiadomo).
I wszystko tak toczyłoby się dalej w rytm propagandy rządowej i pod dyktando politycznych macherów od PR, gdyby nie nieszczęście pandemii. Nagle okazało się, że Unia Europejska jest jednak rzeczywistą wspólnotą. I jako rzeczywista wspólnota negocjuje ogromne dostawy szczepionek (ostatnią umowę podpisała z firmą Pfizer, która twierdzi, że jest najbliżej produkcji szczepionki na COVID-19). Ma UE ogromną siłę przebicia zarówno w staraniach o rezerwację setek milionów dawek (dziś wstępnie rezerwuje u kilku globalnych firm farmaceutycznych nawet 1,4 mld dawek - dla minimum 700 mln ludzi - jeśli tylko szczepionki powstaną), jak i w negocjacjach cenowych z producentami. Obok UE zakupy szczepionek negocjują m.in. Stany Zjednoczone, Australia czy Indie, a może i Chiny. To robota dla wielkich graczy z wielkimi pieniędzmi, sama Polska nie liczyłaby się. Polska jest zresztą częścią zespołu negocjującego te zakupy i to jest jej duży sukces (obok Komisji Europejskiej i nas są tam Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Holandia oraz Szwecja).
Premier Morawiecki mówił kilka dni temu: „Chcemy dostać i dostaniemy szczepionki tak szybko, jak inne zachodnie kraje, bo tak jest skonstruowana umowa, której jesteśmy częścią.”
Do kłamstwa smoleńskiego i banialuk Antoniego Macierewicza władza nie chce się już przyznawać, za chwilę okaże się pewnie, że nigdy niczego takiego nie mówił. Kłamstwo unijne wciąż jednak ma się dobrze. Oby lekcja pandemii i wspólnych zakupów szczepionek była początkiem refleksji nad wartością europejskiej - unijnej - solidarności.
Byłby to prawdziwy prezent dla Polski na Święto Niepodległości.
Marek Twaróg,
redaktor naczelny DZ
