„Tusk znaczy bezrobocie”
W piątek politycy Prawa i Sprawiedliwości ruszyli z akcją konferencji prasowych zatytułowanych „Tusk znaczy bezrobocie”, podczas których przypominają, z jak wysokim bezrobociem mieliśmy do czynienia w Polsce, kiedy premierem był lider Platformy Obywatelskiej.
Wicerzecznik PiS: Za rządów Lewicy - 3 mln bezrobotnych, za rządów PO - 2,3 mln, PiS - niecałe 800 tys.
W rozmowie z portalem i.pl wicerzecznik prasowa Prawa i Sprawiedliwości, przewodnicząca sejmowej Komisji Komisji Polityki Społecznej i Rodziny przypomniała, że kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość w latach 2005-2007 to przejęło rządy po lewicy. – Za rządów lewicy było ogromne bezrobocie – prawie 3 mln osób pozostawało bez pracy. Wtedy, kiedy rządziliśmy ten krótki czas w naszej pierwszej kadencji, wówczas bezrobocie zaczęło spadać. W momencie, kiedy rządy objęła Platforma Obywatelska to w 2009 roku, po tendencji spadkowej za rządów Prawa i Sprawiedliwości, nastąpił wzrost bezrobocia – mówiła.
Urszula Rusecka zauważyła, że w 2013 roku uśrednione bezrobocie we wszystkich powiatach wynosiło 14,4 proc. – W ponad 200 powiatach bezrobocie sięgało wówczas nawet 20-30 proc. - dodała.
Wicerzecznik PiS zwróciła uwagę, że od roku 2016, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość objęło rządy, po raz kolejny mamy spadek corocznie bezrobocia. – W lipcu tego roku notujemy najniższe, niespotykane dotąd 5 proc. bezrobocie. Jest niecałe 800 tys. ludzi, którzy nie mają pracy – przypomniała. Zdaniem poseł PiS „to wynik stabilnej sytuacji na rynku pracy, co z kolei jest efektem naszej zdecydowanej i konsekwentnej polityki”. – Ważna jest też niespotykana dotąd liczba osób pracujących – to 17 mln ludzi – wskazała.
PiS tworzy nowe miejsca pracy
Urszula Rusecka podkreśliła, iż „to nie jest tak, jak mówi PO, że tak niskie bezrobocie wynika np. z tego, że część Polaków jest na emigracji, a znaczna część na emeryturze”. – Utworzyliśmy mnóstwo – około miliona – nowych miejsc pracy. Polska staje się dobrym miejscem do inwestowania zachodnich zagranicznych firm, szczególnie technologiach, takich jak Microsoft, Google czy Mercedes. Wartość zagranicznych inwestycji w Polsce przekroczyła ponad 17 mld dolarów. Oznacza to, że tworzymy nowe miejsca pracy – zauważyła.
Przypomniała, że dużo jest też firm, które oczekują na pracowników. – Jest to efekt, jak już wspomniałam, naszej zdecydowanej, konsekwentnej polityki – dodała.
– Poza tym przywróciliśmy godność pracy, bo obok tego, że tworzymy miejsca pracy, to ochroniliśmy miejsca pracy w czasie pandemii. Rosną pensje Polaków, coraz mniej pracuje na umowach śmieciowych za 2, 3 czy 5 zł za godzinę. To rząd Prawa i Sprawiedliwości wprowadził minimalną stawkę godzinową. W zasadzie od 2015 roku ona się podwoiła. Jest też dwukrotnie wyższa płaca minimalna, niż była w roku 2015 – przypomniała.
„Bogatsi mieli jeszcze więcej, a biednych nie stać byłoby na chleb”
Urszula Rusecka zauważyła, że „głównym zarzutem PO jest wysoka inflacja, która i tak w ostatnich miesiącach spadła”. – Do opozycji nie docierają żadne argumenty, że inflacja związana jest z wojną na Ukrainie. Obawiam się, że gdyby PO wróciła do władzy, to chciałaby za wszelką cenę zdławić inflację, tak jak robiła to w 2012 roku, czyli poprzez podnoszenie podatków. Robiliby tak, że bogatsi mieli jeszcze więcej, a biednych nie stać byłoby na chleb. Nie tędy droga – zaznaczyła.