Syreny alarmowe zawyły w piątek na Ukrainie.
Rosja wystrzeliła 120 pocisków, celując Kijów i kilka innych dużych miast.
Masowy nalot. Ponad 100 pocisków w kilku falach – napisał na Facebooku doradca prezydenta Ołeksij Arestowycz.
Rakiety nad Kijowem, Charkowem, Lwowem i Odessą
Burmistrzowie Kijowa, Charkowa i Lwowa podali, że rosyjskie pociski spowodowały serię eksplozji. Wybuchy słyszano także w Żytomierzu, Odessie i Dniepropietrowsku.
Brutalny atak pojawił się tuż po odrzuceniu przez Kreml ukraińskiego planu pokojowego, bo zarówno szef dyplomacji Rosji Siergiej Ławrow, jak i sekretarz prasowy Kremla Dmitrij Pieskow nalegali, by Kijów zaakceptował aneksję przez Rosję czterech ukraińskich regionów.
Dryny "kamikadze, po nich rakiety
Najpierw w nocy zaatakowały ukraińskie miasta drony „kamikadze”, potem ruszyły falami pociski manewrujące.
Ataki w Kijowie przywołały sceny przypominające II wojnę światową, gdy tysiące ludzi schroniło się w tunelach metra pod miastem.
Moskwa przeprowadza takie ostrzały co tydzień od października, powodując przerwy w dostawie prądu i odcinając dostawy wody.
Michajło Podolak, doradca prezydenta Zełenskiego, napisał na Twitterze: celem Rosji jest zniszczenie krytycznej infrastruktury i masowe zabijanie cywilów. Czekamy na dalsze propozycje od „sił pokojowych”.
Gubernator Charkowa Oleg Synegubow: celem była infrastruktura krytyczna, a cztery pociski trafiły w cywilne dzielnice na wschodzie i południu miasta.
Mer Kijowa Witalij Kliczko mówił, że rany odniosły trzy osoby, w tym 14-letnia dziewczynka.
Gubernator Odessy Maksym Marczenko powiedział, że obrona zestrzeliła 21 pocisków rakietowych.
Ted
