Rzeka Krutynia. Akcja sprzątania
Historia sprzątania rzeki sięga 2011 roku. Podczas pierwszej akcji „Sprzątania dna rzeki Krutyni” zebrano 350 km śmieci – w porządkowaniu uczestniczyli Strażacy z gminy Ruciane-Nida i grupa płetwonurków.
- Od 9 lat organizowaliśmy strażacką akcję sprzątania plaży i Krutyni. Wtedy była bardziej oficjalna, jako większa akcja, z zaangażowaniem władz gminy, parku krajobrazowego. Organizatorem była Ochotnicza Straż Pożarna w Rucianym-Nidzie. Ja byłem organizatorem jako Mazury Diving, ale też jako członek OSP - tłumaczy Piotr Przystawik.
Tu można zobaczyć film z działań pod wodą:
Edycje się odbywały co roku – aż do 2019. - W 2020 nie odważyliśmy się przez obostrzenia związane z COVID-19 zorganizować dużej akcji w połączeniu ze strażą, tylko umówiliśmy się ze znajomymi w ramach inicjatywy oddolnej – tak, jak to dziś się odbywa – na zasadzie: kto ma ochotę, to dołączy. Poprzednie akcje były organizowane z większą pompą, szukaliśmy sponsorów, pomagała nam gmina Ruciane-Nida, były pamiątki i nagrody. Kosztowało nas to dużo pracy. Zapewnialiśmy wówczas wszystko – worki, rękawiczki a także transport. Teraz działamy jako klub nurkowy - to znaczy jako znajomi, którzy nurkują w ramach mojej działalności. Spotykamy się i chcemy zrobić coś dobrego. Ochotnicy sami ponoszą koszty np. dojazdu - wyjaśnia organizator z Mazury Diving.
CZYTAJ TAKŻE:
Polski Dubaj. Co gubią turyści na plaży w Jarosławcu? Można znaleźć skarby. Zobacz zdjęcia
W tym roku do akcji włączył się sołtys Ukty, który udostępnił kajaki – są one potrzebne do asekuracji nurków przy ruchu kajakowym, który na Krutyni jest nadal bardzo duży. Kajaki służą też do transportowania „znalezisk”.
Sprzątanie Krutyni. Gdzie pracowali nurkowie w 2022 r.?
W tym roku akcją sprzątania objęty był obszar w okolicy Starego Młyna w miejscowości Krutyński Piecek, odcinek rzeki między miejscowością Wojnowo a miejscowością Ukta, oraz fragment Krutyni od „Słonecznego biwaku” do Stanicy wodnej PTTK w Ukcie.
Co można znaleźć w rzece?
- Po latach swojego nurkowania mogę stwierdzić, że właściwie nie ma takich rzeczy, których bym się w rzece nie spodziewał - pływając tutaj po Mazurach, nie tylko w rzece, ale też w jeziorach. W rzece Krutynia szczególnie. Rozmaitość tego, co znajdujemy, jest bardzo duża, bo Krutynią spływają tysiące ludzi. Oprócz rzeczy, które - niestety - ludzie wrzucają celowo do wody, żeby się ich pozbyć - nie wiem dlaczego, ludzie myślą, że jak coś trafi do wody, to, to znika, że generalnie tego nie ma, bo tego nie widać - jest wiele przedmiotów, które wpadły przypadkowo, bo ludzie się przewracają kajakami, i w rzece ląduje wszystko. Wyławiamy telefony komórkowe, okulary przeciwsłoneczne i ubrania - to przedmioty, które nagminnie toną turystom. Dodatkowo: puszki po piwie albo pełne, szklane butelki. Z mniej spotykanych rzeczy: sztuczna szczęka, legitymacja CWKS Legia z 60 czy 70 roku, karty kredytowe, portfele, tablice informacyjne – np. Mazurskiego Parku Krajobrazowego. Można się naprawdę wszystkiego spodziewać. Kiedyś w jeziorze Bełdany został znaleziony aparat ze zdjęciami sprzed 11 lat – znaleźliśmy wtedy właściciela - powiedział nurek.
Najstarszą rzeczą, jaką wydobył Piotr Przystawik z rzeki Krutyni, była gliniana misa, której wiek oceniono na ponad 2000 lat. Obecnie można ją zobaczyć w Muzeum Ziemi Piskiej w Piszu – o czym można przeczytać pod poniższym linkiem:
Do Muzeum Ziemi Piskiej trafiły cenne znaleziska archeologiczne
Do przypadkowych znalezisk, które są mniej przyjemne, można zaliczyć niestety również... zwłoki. Jeden z sympatyków klubu nurkowego - Dawid – znalazł w jeziorze ciało mężczyzny, który był poszukiwany od 23 lat. W tegorocznej akcji zwłok nie znaleziono, natomiast pozostałości po turystach były bardzo liczne. Wszystkie zebrane rzeczy trafiły w workach na plażę gminną w Ukcie, gdzie sołtys Ukty, Adam Wiszowaty, po zakończeniu akcji gorąco podziękował nurkom za posprzątanie rzeki.
Tu można zobaczyć film z działań pod wodą:
Międzypokoleniowy sukces akcji "Mój Bałtyk". Gdańszczanie or...
Tu można zobaczyć film z pierwszej edycji:
