Były sowiecki lider Michaił Gorbaczow natychmiast zareagował na ruch Trumpa i określił go poważnym błędem, bo może to doprowadzić do „zniszczenia porozumienia rozbrojeniowego”.
Z kolei rzecznik Kremla oświadczył, że prezydent Władimir Putin będzie domagał się stosownych wyjaśnień w tej sprawie od Johna Boltona, doradcy prezydenta Trumpa do spraw bezpieczeństwa, który przylatuje niebawem na rozmowy do Moskwy. Jednym z tematów rozmów z partnerami rosyjskimi będzie przygotowanie drugiego szczytu Putina z Trumpem.
Rosja złamała układ
Zdaniem amerykańskiego prezydenta, musiał on zdecydować się na taki krok, bo Rosja od lat już naruszała zasady porozumienia sprzed trzech dekad. W ostatnim czasie, jak zauważyli amerykańscy oficjele, Moskwa rozmieszczała systemy rakietowe zdolne do błyskawicznego uderzenia na kraje Europy.
Układ, który zabraniał ZSRR i Stanom Zjednoczonym rozwijania, budowy i rozmieszczania pocisków przenoszących głowice atomowe o zasięgu od 500 do pięciu tysięcy kilometrów, podpisany został w Waszyngtonie w grudniu 1987 roku. Podpisy pod nim złożyli prezydent USA Ronald Reagan i przywódca komunistycznej partii ZSRR Michaił Gorbaczow.
Zgodnie z traktatem INF, ograniczenia objęły pociski balistyczne i manewrujące, te ostatnie zbliżają się do celu lecąc na bardzo małej wysokości, mogą one zmieniać po drodze kurs, tak jak samolot, i są praktycznie nie do zwalczenia.
Koniec zimnej wojny
Podpisanie traktatu INF uzna-no powszechnie za początek końca ery zimnej broni. Cała Europa była wtedy w zasięgu amerykańskich Pershingów i radzieckich pocisków z głowicami jądrowymi. Wystarczył niewielki błąd człowieka, niewłaściwa ocena sytuacji, by doszło do jądrowego ataku.
Rozmieszczenie pocisków Pershing II i manewrujących Gryphonów było amerykańską odpowiedzią na radzieckie rakiety typu SS-20. Te ostatnie były w stanie trafić w dowolny cel na Starym Kontynenciei to w ciągu zaledwie kilku minut.
W tamtym czasie Zachód nie dysponował skutecznymi środkami, które byłyby w stanie ochronić Europę przed radzieckim uderzeniem rakietowym. Nieznana była jeszcze wtedy technologia tarcz antyrakietowych, które dopiero niedawno nabrały znaczenia i skuteczności.
Pershingi kontra SS-20
Amerykańskie i radzieckie pociski miały w zasięgu całą Europę. SS-20 w ciągu zaledwie kilku minut były w stanie przenieść trzy głowice o mocy dziesięciokrotnie silniejszej od bomby atomowej zrzuconej przez Amerykanów na Hiroszimę z terenów byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej na Paryż i Londyn. Równie sprawne były wspomniane Pershingi, w ciągu sześciu minut od odpalenia eksplodowałyby w Moskwie. Oznaczałoby to, że żadna ze stron nie miałaby czasu na skuteczną obronę przez rakietami, wojna jądrowa była wtedy bliżej niż kiedykolwiek w historii.
Trzeba się dogadać
Dlatego przywódcy ówczesnych supermocarstw uznali, że najwyższa pora przerwać obłędną spiralę zbrojeń, bo do zagłady ludzkości mogło dojść przez czysty przypadek. Sprawdziła się polityka zazbrojenia Kraju Rad przez prezydenta Reagana. Mając dane o fatalnych wynikach gospodarki radzieckiej, Amerykanie przeznaczali wtedy kolosalne sumy na zbrojenia. Rosjanie musieli podjąć wyzwanie, ale szybko okazało się, że nie są w stanie sprostać amerykańskim wysiłkom. Doszło najpierw do zakulisowych rozmów, potem do podpisania historycznego traktatu, który teraz może przejść do historii.
- Stany Zjednoczone sprawią, że świat powróci do czasów zimnej wojny - napisał w internecie rosyjski senator Aleksiej Puszkow.
- Konsekwencje tej decyzji będą katastrofalne - dodał z kolei czołowy rosyjski prawnik Konstantin Kosaczew, choć dodał, że nie jest jeszcze jasne, czy zapowiedzi odstąpienia od traktatu wejdą w życie, bo być może chodzi Trumpowi o szantaż, a nie poważną groźbę.
Z kolei szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Riabkow dodał, że amerykański ruch jest „bardzo niebezpieczny” i spotka się z militarno-technicznym odwetem Moskwy.
Natomiast brytyjski minister obrony Gavin Williamson poparł pomysł Trumpa.
POLECAMY: