Zdarzenie miało miejsce 28 maja, jednak dopiero teraz nagranie trafiło do mediów, a sprawa została nagłośniona.
Portal Insider podaje, że interwencja policji związana była z kłótnią małżeńską. Podczas, gdy kobieta tłumaczyła, że nie stało się nic poważnego, 34-latek udał się w stronę zbiornika wodnego, wspiął się na kilkumetrowy słup i skoczył do wody. Funkcjonariusze komunikowali mu, żeby tego nie robił, jednak zignorował ich ostrzeżenia.
Na nagraniu zamieszczonym w sieci słychać, jak jeden z funkcjonariuszy pyta: "Jak myślisz, jak długo będzie w stanie pływać?".
Ostatnią rzeczą, którą słychać na nagraniu, jest informacja podana przez policyjne radio o tym, że "obiekt wskoczył do wody". Po czym pojawia się komunikat, że moment utonięcia mężczyzny nie został uwzględniony w materiale wydanym przez służby, ze względu na "wrażliwy charakter" sprawy.
Przebieg zdarzenia
Według ustaleń portalu Insider, mężczyzna w pewnym momencie zaczął sygnalizować policjantom, że potrzebuje pomocy. "Pomóżcie mi, proszę. Nie mogę dopłynąć do brzegu. Proszę pomóż" - czytamy w transkrypcji dalszej części nagrania.
Na te słowa jeden z funkcjonariuszy miał odpowiedzieć: "Nie skoczę za tobą".
Do rozmowy w pewnym momencie włącza się żona ofiary: "On tonie tu przed wami, a wy mu nie pomagacie" - miała powiedzieć.
"Jeżeli chcesz pomóc mężowi, porozmawiaj z nim i namów go, by do nas przypłynął" - usłyszała w odpowiedzi.
Chwilę później mężczyzna utonął. Z transkrypcji nagrania wynika, że w międzyczasie policjanci wezwali na miejsce łódź ratunkową.
