Emil Czeczko, polski żołnierz służący na granicy, w miniony czwartek zniknął z posterunku. Niedługo później okazało się, że uciekł na Białoruś. Z informacji podanej przez białoruskie służby wynika, że poprosił o azyl w tym kraju. Sprawa będzie miała swój dalszy ciąg. W piątek Żandarmeria Wojskowa poinformowała o wszczęciu wobec niego śledztwa pod kątem dezercji kwalifikowanej. Czyn ten zagrożony jest karą do 10 lat pozbawienia wolności.
"Zdradził Polskę w czasie wojny"
Ucieczka polskiego żołnierza budzi ogromne emocje. Nie bez znaczenia jest fakt, że mężczyzna wstępuje w mediach białoruskich, gdzie głosi oczerniające Polskę tezy. Tę oburzającą sprawę skomentował gen. Waldemar Skrzypczak. Zdaniem byłego dowódcy Wojsk Lądowych, „sprawa jest ewidentna”.
– […] jest to dezerter, który przeszedł na stronę wroga i tak to trzeba interpretować. Tu nie może być innej - moim zdaniem, jako żołnierza - interpretacji jak dezercja żołnierza w czasie wojny – podkreślił generał w rozmowie z wPolityce.pl. – Jeżeli wszyscy politycy mówią, że jest wojna hybrydowa przeciwko Polsce, to bądźmy konsekwentni. Żołnierz zdradził Polskę w czasie wojny przechodząc na stronę naszego wroga i to jest bezsporne – dodał.
W ocenie generała, za tego rodzaju działanie wyrok może być tylko jeden: kara śmierci. – I tu nie ma nawet dyskusji – wskazał.
"Przestępca, dezerter"
Waldemar Skrzypczak nie zgodził się z hipotezą, że Emil Czeczko był wcześniej białoruskim szpiegiem. Jak podkreślił, żołnierz ten wszedł wcześniej w kolizję z prawe i miał świadomość grożących mu za to konsekwencji. – Po prostu on stał już pod ścianą, bo groziło mu wydalenie z armii i inne reperkusje. W związku z tym to był czyn wynikający z emocji chwili. Przeszedł na stronę wroga, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, i z konsekwencji, jakie za to poniesie. Tak mi się wydaje – stwierdził generał.
Całą sprawę były dowódca Wojsk Lądowych podsumował brutalnie: „Przestępca, ewidentnie dezerter. Kula w łeb i po zawodach. Przepraszam, że tak mówię, ale nie może być inaczej”.
