Niewielki budynek na skraju osady leśnej Grochowiska koło Szczecinka był domem małżeństwa w średnim wieku. We wtorek jeden z sąsiadów zaniepokojony tym, że ich nie widział od dłuższego czasu, podszedł bliżej. - Koło domu stał skuter z kluczykami, okna były zasłonięte, więc wszedłem na dach – mężczyzna mówi, że wokół komina unosił się potworny odór i fruwały roje much. I dodaje, że ostatni raz sąsiadów widział zimą, ale wcześniej zdarzało się, że znikali na kilka miesięcy, bo wyjeżdżali do pracy zagranicę. Nikogo więc dłuższa nieobecność nie dziwiła.
Śmiertelny wypadek na DK11 pod Koszalinem. Okoliczności wyja...
Nie miejsce wezwano strażaków i policję. Po wejściu do środka ukazał się im potworny widok - wewnątrz leżały dwa ciała w stanie zaawansowanego rozkładu, najprawdopodobniej kobiety i mężczyzny. Zapach rozkładających się zwłok był tak intensywny, że strażacy mogli pracować tylko w maskach, a zanim do oględzin przystąpili technicy, pomieszczenie trzeba było przewietrzyć.
- Przy ciałach znaleziono dwie sztuki broni krótkiej – mówi Marzena Aniołowska, zastępca prokuratora rejonowego ze Szczecinka. - Wezwano także grupę z laboratorium kryminalistycznego ze Szczecina.
Na tę chwilę brane pod uwagę są różne warianty – od zabójstwa po samobójstwo. Przyczyny śmierci będą znane po sekcji zwłok, najpewniej jednak oboje zginęli od strzału w głowę.
Sprawa jest zagadkowa. W prokuraturze pamiętają, że jakiś czas temu małżeństwo złożyło doniesienie o przestępstwie… kradzieży nektaru z ich uli, którego miały dokonać pszczoły sąsiadów. - Postępowanie zostało umorzone lub odmówiono wszczęcia śledztwa, ale pamiętam, że osoby te były skonfliktowane z sąsiadami – mówi Marzena Aniołowska.
POLECAMY TAKŻE
