W meczu z Hubertem Hurkaczem Jerzy Janowicz już dziś nie byłby bez szans. W optymalnej formie mógłby wygrać [OPINIE]

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Andrzej Szkocki/Polska Press
To na razie tylko challenger, ale finał we francuskim Pau pozwala myśleć z optymizmem o dalszej karierze Jerzego Janowicza, który wrócił do zawodowego grania po ponad dwuletniej przerwie. Kluczową kwestią będzie zdrowie.

- Jeśli nic mu się nie urwie, to jestem optymistą - mówi były trener Marty Domachowskiej (prywatnie partnerki życiowej Janowicza) i Niemki Angelique Kerber Paweł Ostrowski. - Swoich atutów nie stracił, nadal dobrze serwuje, potrafi strzelić winnera. Jeśli coś się zmieniło, to wydaje się, że ma teraz chłodniejszą głowę. Jego gra jest mniej szarpana, niż kiedyś. Mniej nonszalancka. To dobrze, bo przed laty te jego kombinacje, skróty i cała reszta działały tylko na początku. Później rywale nauczyli się z nimi radzić. Zaczęli go czytać - dodaje.

„Brawo Jerzy Janowicz, za wysłanie wiadomości tenisowi męskiemu (która nie pozostanie w tym świecie niezauważona) - wracam, a jak jestem zmotywowany i zdrowy, to 95 procent z was po prostu musi się mnie bać, a pozostałe 5 procent też nie może być zadowolone. Mało ludzi, o których mógłbym pomyśleć, jest w stanie w trzecim turnieju powrotu, po ponad dwóch latach bez gry, wygrać mecze z ludźmi z setki. To pokazuje skalę talentu JJ... i czekamy na więcej!!” - to z kolei facebookowy komentarz Tomasza Iwańskiego - trenera drugiego najwyżej obecnie sklasyfikowanego polskiego tenisisty Kamila Majchrzaka, a od niedawna również głównego trenera Polskiego Związku Tenisowego.

Pochwały nie na wyrost, bo wracający na korty po 26-miesięcznej przerwie łodzianin naprawdę zaimponował. Może nie tak, jak przed laty w paryskiej hali Bercy, ale finał turnieju ATP Challenger Tour w Pau sprawił, że wrócił z tenisowego niebytu. Zaczynał go jako 1039. tenisista świata, skończył jako 461. 578 - o tyle miejsc awansował w rankingu ATP. We Francji najpierw pokonał 222. na świecie Czecha Zdenka Kolara, potem 173. Francuza Maxime’a Janviera. Później Włocha Lorenzo Giustino (153. ATP), kolejnego reprezentanta gospodarzy Hugo Greniera (250. ATP) i Czecha Jiriego Veselyego (71. ATP), który na liście pokonanych przez siebie rywali ma m.in. Serba Novaka Djokovicia.

Dopiero w finale sposób na Janowicza znalazł Ernests Gulbis. 31-letni Łotysz to podobny przypadek, bo również próbuje wrócić do wielkiego grania po problemach ze zdrowiem.

- Próbuje już drugi sezon, co najlepiej pokazuje, jakie to trudne. Taki powrót to długi proces, wymaga dużo pracy i wysiłku - mówi Karol Stopa, tenisowy ekspert i komentator Eurosportu. - Janowicz przegrał ten finał, bo ewidentnie zabrakło mu sił. Za dużo stracił ich w poprzednich meczach, zwłaszcza w półfinale z Veselym, w którym był o krok od porażki. Czech prowadził w tie-breaku trzeciego seta 5-2 i był dwie piłki od finału. A później - jak to się mówi - dostał hebla. Oczywiście trzeba pochwalić Janowicza, że potrafił to wykorzystać, walczył do końca i przyniosło to efekt. Sposób, w jaki cieszył się po ostatniej piłce, sugerował jednak, jak bardzo jest zmęczony - dodaje.

- Minie jeszcze trochę czasu, zanim jego organizm wróci do optymalnej wydolności. Tego nie da się wypracować tylko treningami i bieganiem, trzeba grać, grać i grać. Jeśli jednak zdrowie mu dopisze, to czemu nie... Ja w każdym razie w niego wierzę - uważa Ostrowski, który nie ukrywa, że chciałby obejrzeć mecz Janowicza z najwyżej obecnie sklasyfikowanym polskim tenisistą Hubertem Hurkaczem. - Może nie teraz, choć nawet dziś nie byłby bez szans, ale gdzieś tak za pół roku. To byłby pojedynek ognia z wodą, w którym chyba postawiłbym na Jerzyka - mówi.

Eksperci podkreślają, że atutem Janowicza jest jego charakter. To, że... - Nie przeprasza na korcie za to, że żyje. Nie deprymuje go znane nazwisko po drugiej stronie siatki. Przeciwnie, pamiętam jak przed laty z powodu kontuzji nie mógł zagrać w Pucharze Davisa przeciwko Australii. Był niepocieszony, bo obiecywał sobie, że ogra Lleytona Hewitta. Gdyby jutro miał zagrać na przykład z Rogerem Federerem to też by nie pękł - podkreśla Ostrowski.

Z Federerem Janowicz szansę zagrać będzie miał nieprędko (jeśli w ogóle) i nie tylko dlatego, że Szwajcar leczy obecnie kontuzję i na kortach zobaczymy go dopiero w okolicach Wimbledonu. Kibice będą mogli zobaczyć za to łodzianina w Kaliszu, bo został powołany na mecz Pucharu Davisa z Hongkongiem (6-7 marca). - Wciąż może dużo osiągnąć - uważa kapitan naszej drużyny Mariusz Fyrstenberg.

Hubert Hurkacz, Kamil Majchrzak i Jerzy Janowicz awansowali w rankingu ATP. Liderem wciąż jest Novak Djokovic

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl