Opolski ogród zoologiczny stracił w sumie 11 osobników z gatunku kangur rudy. Zwierzęta padały w połowie stycznia, na przestrzeni kilku dni.
Pierwsze martwe opiekunowie zauważyli w niedzielę (12 stycznia). Kangur miał obrażenia głowy, ale uznano, że musiał się z czymś zderzyć lub też został kopnięty przez innego członka stada. Niestety sytuacja powtórzyła się w środę (15 stycznia). Wówczas znaleziono jedno martwe zwierzę, drugie było bardzo osłabione. Kangur od razu otrzymał leki wzmacniające, ale to niestety nie pomogło.
Kolejne zwierzęta padały
Tragiczny scenariusz powtarzał się na przestrzeni kolejnych dni, mimo że zgodnie z procedurami w takich przypadkach pozostałym osobnikom podawano leki wzmacniające i monitorowano ich stan zdrowia, w czwartek padły 4 zwierzęta, w piątek 3, a w sobotę jedno.
Już w czwartek lekarz weterynaryjny z ogrodu przeprowadził sekcję zwłok i pobrał próbki, które zostały przesłane do Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Opolu. Tam po wykonaniu badań wykazano, że do śmierci nie doszło wskutek zatrucia karmą.
W kolejnym dniu zwłoki trzech zwierząt przekazano Wydziałowi Weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego. Tamtejsi specjaliści mają wykonać badania pośmiertne m.in. histopatologię, toksykologię i bakteriologię. ZOO przesłało także Uniwersytetowi Przyrodniczemu próbki karmy podawanej zwierzętom. Obecnie gród czeka na wyniki badań.
Po zdarzeniu ogród kontrolował także opolski powiatowy lekarz weterynarii, ale nie wykazał nieprawidłowości w utrzymaniu zwierząt. Stwierdził m.in. prawidłową temperaturę w pomieszczeniach, w których przebywają kangury.
W Opolu padło 11 kangurów. Nie było żadnych objawów klinicznych
- Obecnie czekamy na wyniki tych badań i na ten moment nie są znane przyczyny śmierci zwierząt tym bardziej, że wcześniej nie wykazywały one żadnych objawów klinicznych – podkreśla Maciej Kempa, kierownik sekcji dużych kotów.
Obecnie opolskie stado kangurów skurczyło się do 6 osobników, w tym jedno maleństwo, które wyciągnięto z torby nieżywej matki.
- O malucha dba jedna z naszych opiekunek. W nocy zabiera go do domu i karmi. W dzień przebywa on na wybiegu ze starszymi kangurami i się socjalizuje – mówi Maciej Kempa.
- To jeden ze smutniejszych momentów w historii naszego ogrodu. Opolskie zoo ma długą tradycję w hodowali tego gatunku. Teraz będziemy musieli odbudować grupę. To będzie proces czasochłonny, ale możliwy. Te wydarzenia są lekcją także dla nas. Nasz ogród zawsze chętnie dzieli się informacjami o każdym nowym przychówku, pamiętajmy jednak, że w naszym zoo, zwierzęta nie tylko przychodzą na świat, ale także umierają. To dla nas wszystkich trudne momenty, ale są wpisane w naszą pracę - mówi Aleksandra Czechowska, zastępca dyrektora opolskiego ZOO.
