O godzinie 23.30 w poniedziałek na alarmowy numer 112 zadzwonił mężczyzna z Sędziejowic. Zgłaszał pożar. Z daleka widać było ogień i dym. Do akcji ruszyło dziewięć strażackich zastępów, łącznie 32 ratowników. Gdy dotarli na miejsce okazało się, że w ogniu stoi kryty eternitem dom o wymiarach 16 na 6 metrów. Trzy jego ściany były murowane, jedna drewniana. Cały budynek był w płomieniach. Pojawiła się informacja, że w środku może być 66-letni właściciel.
- W trakcie działań strażacy znaleźli wewnątrz domu zwęglone ciało mężczyzny. Ratownicy ugasili ogień, zajęli się także rozbiórką uszkodzonych elementów konstrukcji budynku oraz przelaniem pogorzeliska wodą. Na koniec skontrolowali je kamerą termowizyjną, by upewnić się, że nie pozostały żadne zarzewia ognia – relacjonowała starszy ogniomistrz Beata Gizowska, oficer prasowy kieleckiej straży pożarnej.
Akcja strażaków trwała kilka godzin. Ostatni zastęp wrócił do jednostki dopiero o godzinie 5.30 we wtorek.
Dom nie był podłączony do sieci elektrycznej, stąd wstępne przypuszczenie policjantów, że przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia.
- Na miejscu pracowali prokurator z Prokuratury Rejonowej w Busku-Zdroju oraz technik kryminalistyki. Ciało 66-latka zostało zabezpieczone do dalszych badań. Trwa także szczegółowe wyjaśnienie przyczyny pożaru. Przesłuchujemy świadków, pogorzelisko zbada biegły z zakresu pożarnictwa – mówił we wtorkowe przedpołudnie podkomisarz Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
