Przypomnijmy, że chodzi o protest lekarzy z lutego tego roku. Wojewódzki szpital im. Kopernika w Łodzi wstrzymał 6 lutego przyjęcia planowe, a później tzw. ostre na oddział chirurgii urazowo-ortopedycznej i nowotworów narządu ruchu, ponieważ ortopedzi nie zgodzili się na pełnienie więcej dyżurów medycznych, niż przewiduje to norma i kodeks pracy. Wypowiedzieli tak zwaną klauzulę opt-out, której podpisanie jest jednoznacznie ze zgodą na pracę powyżej 48 godzin w tygodniu.
Czytaj więcej: Szpital Kopernika w Łodzi wstrzymał przyjęcia na ortopedii. Brakuje lekarzy do pełnienia dyżurów
W konsekwencji braku lekarzy ortopedów, którzy mogliby obstawić dyżury medyczne, tydzień później zamknięto także jedyne w województwie łódzkim centrum urazowe. Taka sytuacja utrzymywała się dwa tygodnie.
– Zastrzeżenia dotyczą nieprzyjmowania pacjentów z urazami wielonarządowymi w okresie od 9 lutego do 23 lutego. Obecnie trwa ustalanie do ilu przypadków odmów doszło w tym okresie oraz jakie były ich skutki – informuje nas Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta.
Postępowanie w sprawie naruszania praw pacjentów zostało wszczęte po doniesieniach medialnych o sytuacji w szpitalu. Jakie będą jego skutki - na razie trudno powiedzieć, ponieważ postępowanie jest w toku. Pismo z prośbą o udostępnienie informacji w tej sprawie dostało już łódzkie pogotowie.
Czytaj też: Centrum Urazowe w Koperniku zawieszone. Pacjenci odsyłani do Bydgoszczy i Poznania. W Łodzi im nie pomogą...
Protesty o podwyżki i lepsze warunki pracy
Lekarze z oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej w szpitalu im. Kopernika w Łodzi, podobnie jak setki innych lekarzy ze szpitali w całym kraju, negocjowali z dyrektorem podwyżki i poprawę warunków pracy, przede wszystkim lepszą jej organizację. To konsekwencja ogólnopolskiego kryzysu w służbie zdrowia, która jest niedofinansowana, a lekarzy jest po prostu za mało.
Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada 2,3 lekarza. To najgorszy wynik w całej Unii Europejskiej. Przekłada się on na jakość leczenia, a w tym na oczekiwanie na planowane zabiegi. Wykształceni w Polsce lekarze, chcąc pracować zgodnie z europejskimi normami, wyjeżdżają najczęściej do Skandynawii, która stanowi niemalże wzór organizacji systemu ochrony zdrowia oraz jej finansowania.
Czytaj więcej: Nasi lekarze na emigracji, czyli dlaczego trudno leczyć w Polsce
Sytuację w Polsce mogłoby zmienić przeznaczenie większych nakładów na ochronę zdrowia, ale rozumianą jako finansowanie leczenia, a nie sztuczny wzrost poprzez np. wliczenie do wydatków odpisu dla Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. O wzrost nakładów finansowych na publiczny system ochrony zdrowia od dwóch lat apelowali lekarze, m.in. organizując protesty, które miały skłonić rządzących do zainteresowania się tematem.
Na początku lipca Senat bez poprawek przyjął nowelizację ustawy o przeznaczeniu 6 proc. PKB na zdrowie. Projekt rządowy noweli zakłada przyspieszenie wzrostu nakładów, tak by nie mniej niż 6 proc. PKB było przeznaczane na ten cel od 2024 r. (4,78 proc. w 2018 r.).
Zobacz też: "Obie strony miały dobrą wolę i dobro pacjenta na uwadze". Premier podsumował porozumienie z rezydentami