Walka o większy Słupsk przeniosła się na ulice miasta. Teraz wiele zależy od samych słupszczan

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Krzysztof Piotrkowski
W to, że powiększenie Słupska uda się gładko i bezboleśnie nie wierzył nikt. Nawet władze Słupska nauczone reakcjami na poprzednie próby. Stąd w ostatnim możliwym terminie, czyli pod koniec grudnia, by zdążyć jeszcze w 2021 roku, Rada Miejska w Słupsku z zaskoczenia zagłosowała za rozpoczęciem procedury powiększenia miasta, kosztem okolicznych sołectw gminy Słupsk. I tak to się zaczęło. A jak się skończy? Dowiemy się pod koniec roku.

Powiększenie Słupska

- To było zaskoczenie. Nawet wcześniej nie opublikowano projektu uchwały w Biuletynie Informacji Publicznej - podkreśla Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk. - Ja bardzo żałuję, że jakaś taka niedobra tradycja jest, jeśli chodzi o współpracę między gminą a miastem. W 2008 roku, gdy była próba poszerzania granic mówiło się o "szorstkiej miłości". Potem była próba za kadencji Roberta Biedronia. Tutaj muszę powiedzieć, że to było w o niebo lepszym stylu. Ja pamiętam, jak prezydent do mnie zadzwonił i zaprosił mnie na kawę. Powiedział: Basia, taki jest pomysł, ja wiem że będziecie walczyć. Teraz był to zupełnie inny styl. Uchwała nagle wprowadzona i przegłosowana.

Gmina mobilizuje swoich mieszkańców

Zdaniem władz gminy był to przygotowany atak z zaskoczenia, bez wypowiedzenia wojny. Zareagowały więc od razu, podnosząc temperaturę sporu, podczas serii spotkań z mieszkańcami w sołectwach, które miasto chciałoby zobaczyć od 1 stycznia 2023 roku w swoich granicach administracyjnych.

Temperatura spotkań była wysoka. Wypowiadający się mocno atakowali słupski samorząd za jego niedociągnięcia. Ale nie zabrakło na tych spotkaniach demagogii, a szczytem był "występ" radnej powiatowej na spotkaniu w Bierkowie. Aldona Szostakiewicz wystąpiła na spotkaniu zorganizowanym w Bierkowie przez gminę Słupsk w mundurze OSP. Jest prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej we Włynkowie i radną powiatu słupskiego. Dodajmy, że była też kandydatem na posła z ramienia PSL w ostatnich wyborach. Chciała podczas spotkania w sprawie poszerzenia miasta zarzucić rasizm władzom Słupska. Wyszło odwrotnie i sprawa stała się słynna na cały kraj.

Potem wyszła sprawa podpisu sekretarza miasta Łukasza Kobusa, który mieszka w Siemianicach. Ktoś, jego zdaniem, podpisał się za niego na listach sprzeciwu mieszkańców gminy Słupsk, przeciwko włączeniu do miasta. A on jest za.

Demonstracja w Słupsku. Mieszkańcy gminy Słupsk nie chcą prz...

Na wszystkich pięciu spotkaniach w gminie Słupsk w sprawie zmiany granic administracyjnych Słupska z ramienia władz miasta był właśnie Łukasz Kobus: - Na tych spotkaniach było bardzo dużo emocji. Czasami one brały górę. Na spotkaniu w Bierkowie zadziało się już chyba za dużo. Miasto wydało w tej sprawie oświadczenie. My nie mieliśmy na tych spotkaniach możliwości przekazania rzeczowych argumentów. Chcemy zebrać te wszystkie informacje, obawy mieszkańców, u tych osób które brały udział w spotkaniach. Będziemy dla nich przygotowywali konkretną ofertę. Co miasto może im zaoferować w związku z rozszerzeniem granic.

Z sal samorządowych protest wyszedł na ulice Słupska. W ostatni poniedziałek pod hasłem: Zgoda buduje, niezgoda rujnuje kilkuset mieszkańców gminy Słupsk oraz jej samorządowe władze, jak i powiatu słupskiego, protestowały w centrum Słupska, w "Marszu Przyjaźni". Demonstracja odbyła się przeciw zmianie granic administracyjnych miasta. Ale nie czarujmy, nie był to oddolny protest a świetnie zorganizowana przez władze gminy demonstracja.

- Bardzo się cieszę, że mimo tak trudnego czasu jest nas tak dużo. Witam mieszkańców gminy Słupsk. Witam mieszkańców powiatu słupskiego, ale i bardzo serdecznie witam mieszkańców Słupska - zaczęła demonstrację na placu Zwycięstwa Barbara Dykier, wójt gminy. - Są z nami też włodarze gmin powiatu słupskiego na czele ze starostą powiatu Pawłem Lisowskim. Wasza obecność jest dla nas bardzo ważna, pokazuje, że stanowimy jedność i wszystkim nam zależy na rozwoju regionu słupskiego.

W dalszej części przemowy pani wójt wezwała władze Słupska do zmiany postępowania. Podkreśliła, że to kolejna i to największa z dotychczasowych próba zabrania terenów gminie. Skończyła hasłem: "Zwyciężymy".

Magdalena Kul, przewodnicząca zgromadzenia pod ratuszem, mieszkanka Krępy: - Są z nami tutaj strażacy ochotnicy. Nie wiem, czy państwo wiecie, ale w przypadku wchłonięcia przez miasto nie będą mieli możliwości działania. Potrzebne są duże kwoty, sprzęt, a mieście potrzeba by najpierw utworzyć struktury. Miasto więc tutaj mija się z prawdą, bo nie uświadamia swoich mieszkańców, że utworzenie struktur i przejęcie ochotniczych straży wiąże się z dużymi wydatkami. Miasto ma się, gdzie rozwijać, ma swoje tereny. Tak jak powiedziała pani wójt my nie jesteśmy przeciwko mieszkańcom miasta. To jest sprzeciw przeciwko władzom miasta. Nie można nam oferować tego co już my mamy. Mam całą listę tych obietnic, które są uchwałą intencyjną, a taką to można w każdej chwili cofnąć. To nie są konkretne propozycje i do tej pory nie ma miasto pomysłu na to co z nami zrobić.

Między miastem a gminą

Starosta Paweł Lisowski na proteście zapowiedział, że w całym starostwie odbędą się konsultacje w sprawie zmiany granic. Ale jego przemowa była bardziej kompromisowa niż władz gminy i jej mieszkańców. Starosta wezwał władze miasta do stołu rozmów i po konsultacjach (te odbędą się też w samym Słupsku - dop. gh) wypracowaniu prawdziwego kompromisu.

Co ciekawe na placu pojawiły się też transparenty witające nowych mieszkańców Słupska. Flagi pojawiły się też przy ratuszu. Był też punkt z poczęstunkiem i ciepłymi napojami. Do protestujących wyszły władze miasta, na czele z prezydent Krystyną Danilecką-Wojewódzką. Na jej ręce radni z gminy złożyli swój protest, przeciw miejskim planom zmiany granic.

Rozpoczęły się miejskie konsultacje

Tymczasem w Słupsku w środę rozpoczęły się konsultacje społeczne w sprawie zmiany granic miasta. Proszeni o opinię mieszkańcy miasta mogą być za, przeciw lub wstrzymać się, jeśli chodzi o powiększenia miasta o sąsiednie sołectwa. Przypomnijmy, że Słupsk chce przyłączyć do siebie: Bierkowo, Krępę, Płaszewko, Strzelino, Włynkówko, Siemianice i część sołectwa Swochowo- Niewierowo. Wszystkie te miejscowości to dziś gmina Słupsk. Opinia słupszczan to jeden z kluczowych elementów wniosku, które władze Słupska złożą Radzie Ministrów.

- Proszę i apeluję o udział mieszkańców z każdego pokolenia - zachęca Krystyna Danilecka-Wojewódzka, prezydent Słupska. - Myślę, że najbardziej popularna powinna być opcja za.

Wersja papierowa ankiety jest dostępna też we wszystkich jednostkach organizacyjnych ratusza. Wypełnimy ją więc w MOPR-ze, PGM-ie czy ZIM-ie. Zaznaczając, którąś z odpowiedzi należy też podać swoje dane i adres. Wymagany jest również podpis i co zrozumiałe zgoda na przetwarzanie danych osobowych. Wszystko to na jednym i czytelnym arkuszu. Wypełnioną ankietę można odesłać na adres [email protected] lub dostarczyć do urzędu. Jest też możliwość wypowiedzenia się elektronicznie na przygotowanej do tego celu stronie www.slupsk-laczy.pl.

Inne miasta się powiększyły

Zdaniem pani wójt Dykier nic w sprawie powiększenia miasta nie jest przesądzone. Władze Słupska zaś liczą na sukces i podają przykłady miast, które się powiększyły. Najlepszym z nich jest Koszalin. Powierzchnia Słupska to 43.15 km kwadratowych. Koszalin jest dwukrotnie, a Zielona Góra ponad sześciokrotnie większa, te dwa miasta się powiększyły, Słupsk nie. Mieszkańcy tamtych miast są zadowoleni z poszerzenia.

Paweł Szewczyk radny PO w Radzie Miejskiej w Słupsku, przewodniczący komisji ds. poszerzenia miasta, uważa, że powiększenie granic Słupska będzie dobre i dla miasta i dla mieszkańców przyłączanych miejscowości. - Mam nadzieję, że miasto się powiększy. To jest konieczne, bo Słupsk ma za małą powierzchnię, do liczby mieszkańców. Nie ma już wolnych terenów pod budownictwo czy inwestycje. Dlatego powiększenie miasta jest nieodzowne - uważa radny Paweł Szewczyk z PO. - Zyska na tym miasto, bo pójdzie za tym rozwój, ale i mieszkańcy przyłączanych terenów zyskają. Ceny nieruchomości będą jak w mieście, czyli domy, działki tych mieszkańców będą warte o 30 procent więcej. Poprawi się komunikacja i będą mniej płacić za wodę czy wywóz śmieci. Argumentów jest więcej. Do takich wniosków doszła komisja rady podczas prac i analiz.

Po decyzji rady miejskiej na stronach miasta publikowane są wykresy i analizy pokazujące, że mieszkańcy gminy płacą więcej za śmieci i wodę, oraz że w przeliczeniu na głowę mieszkańca ościenne samorządy są bardziej zadłużone niż Słupsk.

Samorządowe potyczki, czyli wojna

Miasto zamówiło analizy u naukowców, które mają dowieść, że powiększenie Słupska jest nieodzowne i będzie korzystne dla wszystkich.

Stworzyło też stronę internetową poświęconą powiększeniu miasta i korzyściom, które to przyniesie. Wychodzi też z konkretną propozycją: nowych linii autobusowych, nowych inwestycji drogowych oraz nawet zapewnia, że nowi mieszkańcy będą płacić w mieście niższy, niż pozostali podatek od nieruchomości.

Do mieszkańców gminy władze Słupska rozesłały ulotki zapewniające, że nic nie stracą na połączeniu z miastem. To tak wzburzyło wójt Barbarę Dykier, że napisała list otwarty do prezydent Słupska. Zarzuciła pisanie nieprawd. W liście do władz miasta pani wójt Dykier napisała o "pustych i niezgodnych z prawem obietnicach" władz Słupska wobec mieszkańców sołectw, które miasto chce zobaczyć w swoich granicach.

Na to ostro odpowiedziała pani prezydent, a merytorycznie prezeska słupskiej spółki Elżbieta Rokita. Przekonywała ona dziennikarzy, że prawnie dopuszczalne jest by mieszkańcy Bierkowa nie płacili za śmieci po przyłączeniu do miasta. Co prawda formalnie będą mieć stawkę, jak każdy inny słupszczanin, ale opłaci ją z zysku PGK. W odpowiedzi słupscy włodarze zaprosili dziennikarzy i... - Albo Słupsk się powiększy albo za kilka lat nastąpi brak rozwoju i degradacja całego regionu. Wszyscy na tym stracą - przekonywała prezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka podczas czwartkowego spotkania w ratuszu. Władze miasta zorganizowały je, by jak podkreślono, dać odpór rzeczowymi argumentami, wojennej retoryce władz gminy Słupsk. Szczególnie odpowiedzieć na wysłany list otwarty do prezydent miasta, który dotknął i oburzył Krystynę Danilecką-Wojewódzką.

Władze Słupska zorganizowały spotkanie z dziennikarzami, zaprosili na nie urzędników i Elżbietę Rokitę, prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku. Przedstawiono analizy i mapy oraz fakty, jak to nazwała Krystyna Danilecka-Wojewódzka, które miały pokazać, że nie ma innej drogi, jak powiększenie Słupska o sołectwa gminy Słupsk.

- O zmianę granic miasta wystąpiliśmy nie z chęci skłócenia, względów ambicjonalnych. Tylko z tego powodu, że analiza dokumentów wyraźnie wskazuje, że bez decyzji o rozszerzeniu granic administracyjnych Słupska za kilka lat miasto Słupsk jako największy ośrodek w regionie, którego rozwój promieniuje na rozwój okolicznych sołectw, bo tak to działa, przestanie się rozwijać. Miasto na prawach powiatu, które ma obowiązki zdrowotne, administracyjne, edukacyjne, komunalne, transportowe, będzie bardzo, bardzo ograniczone. A brak rozwoju i ograniczenie Słupska to degradacja całego regionu. To są główne przyczyny tej decyzji - zaczęła spotkanie pani prezydent. - Pewne przekłamania, które słychać było na "Marszu Przyjaźni" (poniedziałkowa demonstracja na placu Zwycięstwa w obronie gminy - dop. gh), w którym wojenna retoryka zaczęła dominować musimy na nie odpowiedzieć tak jak na list otwarty pani wójt.

Dziennikarzom zaprezentowano przygotowane przez słupskich urzędników mapy, udowadniające, że miasto nie ma już terenów pod inwestycje, zakończyły się też w granicach Słupska już w praktyce tereny pod budownictwo mieszkaniowe. A to wszystko w nadmiarze ma gmina i to przy granicy miasta.

Paweł Krzemień, urzędnik ratusza odpowiedzialny za rewitalizację miasta, przedstawił też analizę działań władz gminy Słupsk. Zaprezentował miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w graniczących z miastem sołectwach. Udowadniając, że wskazują one iż władze gminy uchwaliły je tak, by wyciągnąć jak najwięcej mieszkańców z miasta. Nie dając nic w zamian. Pierwszy przykład to tereny przy obwodnicy.

- Zobaczcie państwo jak gmina fajnie wciska tren inwestycyjny, ten obszar tuż przy granicy miasta, licząc, że infrastruktura miejska obsłuży jej teren i mieszkańców. Tu trzeba powiedzieć o naszej odmowie podłączenia drogi gminnej do ulicy Gdyńskiej. To nie trudne ćwiczenie intelektualne, by pomyśleć, jak ci ludzie i firmy będą komunikować się ze Słupskiem. Jak znajdą się na Gdyńskiej, z której się nie teleportują - mówił urzędnik. - To nie będzie funkcjonować. Nie ma cudów. Ale znowu rozwiązanie tego problemu będzie spoczywać na barkach miasta.

Kolejnym problemem miasta jest dopłata do oświaty. Tylko ze szkół średnich w Słupsku korzystają też uczniowie z okolicy i stanowią oni 60 procent uczniów. Za tymi uczniami idzie subwencja, ale do niej władze miasta z pieniędzy słupszczan dokładają 9 mln zł.

- Dla łatwiejszego rachunku weźmy, że 50 procent to mieszkańcy gminy. Mamy na to 4,5 mln co roku z kasy miasta, a ZIM ma co roku tylko 2 mln na łatanie dziur w drogach mieście. Widać więc, że coś z tym trzeba zrobić. By koszty utrzymania dotyczyły wszystkich korzystających z miasta - zakończył Paweł Krzemień.

Inny przykład to przedszkola, te utrzymuje sam samorząd i...co roku, gdy trwa nabór do słupskich przedszkoli rośnie o kilkadziesiąt osób liczba dzieci, które czasowo są meldowane w mieście, ale bez rodziców. Jasne jest, że to dzieci mieszkańców gminy, którzy pracują w mieście. Ale nie dokładają się do utrzymania miejskiej infrastruktury.

- Na takim myśleniu wkrótce wszyscy stracimy. Przecież myśmy nie włączyli programu egoizm tutaj. Powiedzieliśmy: zacznijmy myśleć o całym regionie - dodała prezydent Słupska.

Nie do wszystkich to trafia. Podczas demonstracji na placu Zwycięstwa była też rozdawana ulotka napisana przez słupszczan, którzy nie zgadzają się z planami powiększenia miasta.

- Nie zostało to poprzedzone prawdziwymi analizami, jakie skutki finansowe będzie to miało dla mieszkańców miasta. Mamy wiele wątpliwości czy miasto stać na te zobowiązania wobec przejmowanych sołectw - tłumaczyła Beata Kątnik ze Słupska.

Po demonstracji pod ratuszem protestujący udali się pod delegaturę Urzędu Wojewódzkiego, by wręczyć podpisy przeciwników powiększenia miasta (9 tys. podpisów). Marsz poprzedzały pojazdy. Straży Gminnej (na słupskich tablicach rejestracyjnych), za nim wozy ochotniczej straży pożarnej, traktory i tłum kilkuset osób. Wszystko było bardzo dobrze zorganizowane i ochraniane przez słupską policję. Kierowcy w korkach, wszak zablokowano ważne skrzyżowania pod centrum Słupska, mogli posłuchać o problemach związanych ze zmianą granic.

Na przykład, że teraz mieszkańcy gminy płacą 20 zł miesięcznie za obiady dzieci w szkołach i dzieci mają bezpłatną naukę pływania. Wprowadzenia tego dla wszystkich mieszkańców Słupska, oznaczałoby wydatek ok. 17 mln zł rocznie. Prowadzący marsz wyliczał też wszystkie "grzechy" władz Słupska, począwszy od wydania ponad 110 milionów złotych na akwapark, który miał kosztować 57 mln, po złą gospodarkę finansową miasta, które jego zdaniem obecnie bankrutuje.

Dodajmy, więc że budżet Słupska na rok 2022 dostał pozytywną ocenę Regionalnej Izby Obrachunkowej, o bankructwie miasta nie ma więc mowy. Zresztą, gdyby Słupsk zbankrutował to dotyczyłoby nie tylko słupszczan, ale i mieszkańców okolicznych miejscowości.

Co dalej z poszerzeniem miasta?

Miasto przeprowadza konsultacje społeczne i po nich, licząc na duże poparcie mieszkańców Słupska, ma złożyć wniosek na ręce Wojewody Pomorskiego. Ma na to czas do 31 marca. Potem wojewoda wyda opinię i sprawa trafi do Rady Ministrów. O granicach administracyjnych decyduje rząd. W sprawie Słupska decyzja zapadnie jeszcze w tym roku.

Zakończmy tym, co powiedział na naszych łamach minister i poseł PiS ze Słupska Piotr Müller: Poszerzenie granic Słupska nie jest czymś przesądzonym. Na stole muszą pojawić się twarde argumenty merytoryczne. W sprawie poszerzenia Słupska rząd będzie analizował każde sołectwo osobno.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Walka o większy Słupsk przeniosła się na ulice miasta. Teraz wiele zależy od samych słupszczan - Głos Pomorza

Wróć na i.pl Portal i.pl