Przypomnijmy, że do tragedii doszło w piątek (22 października) podczas zawodów slap fightingu we Wrocławiu. Znokautowany przez Dawida "Zalesia" Zalewskiego, Artur „Waluś” Walczak osunął się w ręce ochroniarzy. Mimo, że po nokaucie był przytomny, po czasie stało się jasne, iż jego stan jest poważny. Pół godziny później zawodnika przewieziono na OIOM.
- Uderzenie jakie otrzymują zawodnicy w slap fightingu można by porównać do tego, które czeka nas po wjechaniu rozpędzonym samochodem w mur – ocenia Tyberiusz „Tyberian” Kowalczyk, zawodnik MMA i nagradzany strongman. - Mówimy o facetach, którzy ważą po 140 kilogramów.
Jeszcze tego samego dnia Bonus BGC, również zawodnik slap fightingu poinformował fanów „Walusia”, że jego przyjaciel walczy o życie.
Dziś (25 października) rzecznik szpitala poinformowała nas, że znokautowany zawodnik jest w stanie krytycznym i wciąż utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Raport medyczny na temat stanu jego zdrowia jest właśnie na ukończeniu i wkrótce zostanie przekazany mediom wraz z oficjalnym stanowiskiem federacji Punch Down.
- Media powtarzają, że jako organizatorzy nie zapewniliśmy na miejscu karetki. Chcielibyśmy zdementować te doniesienia – informują przedstawiciele federacji Punch Down. - Wynajęty przez nas prywatny zespół ratownictwa medycznego cały czas czuwał nad imprezą. Informacja zarówno o stanie zdrowia Artura Walczaka, jak i o tym, że nie zapewniliśmy karetki w klubie powtarzana jest przez pana Bonusa, którego nawet nie było na imprezie - dodają przedstawiciele federacji Punch Down.
Organizatorzy twierdzą jednak, że wynajęta karetka nie mogła odwieźć „Walusia” do szpitala, bo trzeba by było przerwać galę. - Aby gala mogła trwać musieliśmy wezwać pogotowie państwowe, aby przetransportować Artura do szpitala. W tym czasie Artur był przytomny. Potem zaczął się uskarżać na zawroty głowy, a następnie tracić przytomność.
Włodarze federacji są w stałym kontakcie z partnerką Artura Walczaka i za jej pozwoleniem poinformują media o stanie zdrowia zawodnika. Póki co pozostaje nam czekać na dalsze informacje.
- Artur Walczak stoczył w życiu kilka walk. Na to co się stało, najprawdopodobniej nałożyło się wiele ciosów – komentuje Tyberiusz „Tyberian” Kowalczyk. - Zabrzmi to okrutnie, ale slap fighting to takie oczekiwanie na wyrok – ocenia. - Zawodnik nie ma szans zrobić uniku jak to ma miejsce w przypadku innych sportów uderzanych, na przykład boksu. Tu po prostu czeka się na cios - dodaje.
„Waluś” wciąż w śpiączce i w stanie krytycznym. „To nie spor...
- Najbardziej toksyczne owoce i warzywa na świecie. One są szczególnie niebezpieczne
- Po tych studiach zarobisz najwięcej. Najbardziej opłacalne kierunki studiów
- Znów wieje na Dolnym Śląsku! Kolejny bus wylądował w przydrożnym rowie [ZDJĘCIA]
- Jak biznes, to tylko we Wrocławiu! Miasto nie ma sobie równych Polsce [SPRAWDŹ]
- Wszystkich Świętych we Wrocławiu. Obostrzenia, utrudnienia w ruchu, ostrzeżenia
- Market budowlany czynny w każdą niedzielę. Został placówką pocztową!
