Warszawski Ratusz może słono zapłacić, w negatywnym scenariuszu ponad 200 mln zł odszkodowań - ostrzega prezydent KIG Andrzej Arendarski

Tomasz Dereszyński
Tak wyglądała ul. Dudziarska i opuszczone osiedle w marcu 2022 r.
Tak wyglądała ul. Dudziarska i opuszczone osiedle w marcu 2022 r. Szymon Starnawski
Warszawa i inne wielkie miasta potrzebują ładu przestrzennego. Potrzebują też nowych mieszkań, a stolica otwiera listę naszych metropolii o największym współczynniku „głodu mieszkaniowego” - ocenia Andrzej Arendarski, prezydent KIG. I wylicza zaniedbania warszawskiego Ratusza.

Jeśli chcemy zbudować dom, najpierw odpowiadamy sobie na pytanie, jakie funkcje ma spełniać, potem zamawiamy u architekta plan, później konsultujemy się z projektantem wnętrz, a meble i dywany wybieramy na końcu. Tymczasem miasto stołeczne Warszawa w sferze sporządzania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego działa na odwrót. Nie ma obowiązującego studium zagospodarowania przestrzennego, nie ma wymaganego prawem wieloletniego programu sporządzania planów miejscowych, a za to w ekspresowym tempie Rada Warszawy uchwala plany miejscowe. Oparte na studium zagospodarowania przestrzennego sprzed osiemnastu lat, które nie kto inny, jak radni stolicy uznali w 2018 roku za nieaktualne. W tle jest groźba olbrzymich odszkodowań od miasta.

Projekt studium zagospodarowania przestrzennego dla Warszawy został poddany pod konsultacje dopiero w ubiegłym roku. A że uwag było sporo, to jego przyjęcie, na razie, odłożono. Za to na rozpatrzenie przez radnych czekają 184 projekty nowych planów miejscowych, dotyczące jednej czwartej obszaru miasta.

Wychodzi na to, że najpierw znaczna część obszaru stolicy zostanie objęta szybko uchwalanymi planami miejscowymi, a do tego trzeba będzie dopasować ogólne studium. A wszak trudno będzie debatować nad tym studium, skoro szczegóły już będą wcześniej ustalone – i uchwalone. Odwołując się do architektonicznego przykładu – meble na wymiar, kafelki i parkiet zostaną zamówione, więc do tego trzeba będzie dopasować projekt domu.

Innym problemem jest to, że wiele planów odwołuje się do wspomnianego studium zagospodarowania z roku 2006, formalnie uznanego przez władze Warszawy za nieaktualne. O ile w przypadku dzielnic centralnych, gęsto zabudowanych, może nie ma to takiego znaczenia, to w przypadku dzielnic rozwijających się, jak Białołęka albo Ursus, odwoływanie się do stanu rzeczy sprzed dwóch dekad jest anachronizmem. Tam, gdzie kiedyś stały nieliczne domki, dzisiaj stoją potężne osiedla. Przykładem jest plan dla rejonu Grodzisk na Białołęce – teren, który obecnie zarezerwowano pod osiedle mieszkaniowe, wg nowego planu ma być przeznaczony pod osiedla domków jednorodzinnych.

Tu trzeba dodać, że Białołęka należy do dzielnic, gdzie ceny mieszkań są niższe od warszawskiej średniej. Na zdrowy rozum, to teren na budowę osiedli dla klasy średniej, a nie domów z ogrodem. Deweloperzy skarżą się ponadto, że Ratusz do ostatniego momentu nie mówił im o zamiarze zmiany przeznaczenia gruntów, a teraz zostaną z poniesionymi kosztami. I tu, zdaniem ekspertów, Ratusz może słono zapłacić – w skrajnie negatywnym scenariuszu ponad 200 mln zł odszkodowań.

Warszawa – i inne wielkie miasta – potrzebują ładu przestrzennego. Potrzebują też nowych mieszkań, a stolica otwiera listę naszych metropolii o największym współczynniku „głodu mieszkaniowego”. Patologią byłoby wznoszenie budynków wielorodzinnych w środku willowego Żoliborza czy starej części Saskiej Kępy. Ale tam, gdzie mogą powstawać nowe osiedla, z mieszkaniami dostępnymi nie tylko na kieszenie najbogatszych trzeba te możliwości inwestycyjne wykorzystać. Bo nowych terenów na inwestycje mieszkaniowe w stolicy nie przybędzie, więc tym bardziej trzeba racjonalnie wykorzystywać te dostępne.

Dr Andrzej Arendarski był posłem na Sejm X i I kadencji, ministrem współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Hanny Suchockiej, a także wieloletnim prezesem Krajowej Izby Gospodarczej.

Publikowane opinie nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Andrzej sikora
Mieszkancy potrzebują normalnych mieszkan nie willi, totalnie się zgadzam z tym że potrzebujemy ładu przestrzennego a nie takie cyrki, które przyniosą zadłużenie.
J
Julka
Nie no to są chyba jakieś żarty, takie straty to nie są male pieniądze, warszawa kompletnie nie patrzy na zwykłych mieszkańców, tyko bogacze!!
Ł
Łucja K.
To co się dzieje w zarządzaniu Warszawą to kompletna katastrofa.... Brak odpowiedzialności... chaos w decyzjach... a my ponosimy konsekwencje..
A
Adam
To jest po prostu skandal! 200 mln zł, które mogłyby pójść na szkoły, szpitale czy transport publiczny, a zamiast tego mowa o odszkodowaniach? Kto za to odpowiada? Mieszkańcy nie powinni płacić za cudze błędy!
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl