Weterynarz z Poznania operował bez znieczulenia? "To zemsta byłej partnerka"
Wielu internautów było zaniepokojonych postem z nagraniem, który pojawił się w mediach społecznościowych.
- Bardzo znany weterynarz w Poznaniu wykonuje eutanazje na zdrowych zwierzętach i operuje bez znieczulenia brudnymi narzędziami. To jest morderca-psychopata, który czerpie przyjemność z patrzenia na krzywdę i śmierć zwierząt
– taka informacja pojawiła się 8 sierpnia w mediach społecznościowych wraz z nagraniem z gabinetu weterynaryjnego.
Wówczas, redakcja „Głosu Wielkopolskiego” skontaktowała się z Powiatowym Lekarzem Weterynarii. Lek. wet. Grzegorz Wegiera, Powiatowy Lekarz Weterynarii mówił, że wykonanie nacięcia bez znieczulenia jest jego zdaniem niemożliwe. Nie udało się jednak skontaktować z weterynarzem, którego dotyczą nagrania.
Nowe informacje zdradza publikacja „Gazety Wyborczej”. Dziennikarze gazety rozmawiali z mężczyzną, który zgodził się na publikację wizerunku. Jarosław Paryzek w rozmowie z dziennikiem informuje, że jest to zemsta byłej partnerki, z którą się rozstał.
Jest przekonany, że umyślnie tworzy ona „czarny PR”, a nagrania pochodzą sprzed kilku lat. Tłumaczy też, że pod koniec zabiegu, część zwierząt się wybudza, a zabieg należy zakończyć, jak najszybciej, ponieważ podanie kolejnej dawki narkozy może skutkować śmiercią zwierzęcia. Słowa te potwierdza Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Kobieta, która posiada materiały, w sieci korzysta z pseudonimu – Wioletta Kot. Chciała, żeby jedna z fundacji zajęła się sprawą, lecz ta odmówiła po zbadaniu materiału. Pracownicy nie dostali też do zbadania pełnej dokumentacji. Kobieta uważa, że weterynarz jest związany biznesowo z fundacjami, dlatego nikt nie interweniuje.
- Wszystkie nagrania, które krążą w Internecie, są autorstwa jednej osoby. Ta pani zgłosiła się do nas, obiecała wysłać listę świadków i materiały dowodowe. Po tej deklaracji się jednak z tego wycofała, twierdząc, że nie chce ponosić konsekwencji prawnych. Do tej pory nie otrzymaliśmy od niej żadnych konkretnych materiałów, które potwierdzałyby jej słowa
– mówił "Głosowi Wielkopolskiemu" Łukasz Jakubowski, inspektor fundacji.
Stawia poważne zarzuty: oskarża weterynarza o molestowanie seksualne klientek, picie alkoholu w pracy, a także przemoc. Twierdzi, że nie utrzymywała z nim bliskim relacji. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” poinformowała, że sprawa była zgłaszana do poznańskiej policji, która jednak zaprzecza, by jakiekolwiek zgłoszenie do nich dotarło w ciągu ostatniego roku. Weterynarz dementuje oskarżenia.
Sprawą zajmuje się prokuratura, która określi, kto mówi prawdę – kobieta, czy weterynarz, który też postanowił skierować sprawę do sądu.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Najlepsi weterynarze w Poznaniu. Sprawdź ranking TOP 20 gabi...
