Na początku było źle. Polce nic nie wychodziło - jak w starciu z Halep we French Open (tam przegrała 0:6, 1:6). Woźniacki (mistrzyni Australian Open 2018) była zdecydowaną faworytką, mimo że w rankingu zajmuje dopiero 18. pozycję. Dunka z łatwością zdobyła pierwsze trzy gemy, w szybkim tempie doprowadziła do stanu 5:1. Pierwszy set trwał tylko 33 minuty.
Świątek w pomeczowych rozmowach tłumaczyła, że to właśnie lanie od Simony Halep w Paryżu jej pomogło. - Tam nie poradziłam sobie z presją. Tutaj chciałam zagrać lepiej, ale i spokojniej, punkt po punkcie - tłumaczyła.
Następne sety były bardziej wyrównane, ale to Polka napierała. Widać było, że ma w sobie determinację, by zmienić swój tenis. Mecz zrobił się bardzo fizyczny i to warszawianka wytrzymałą próbę nerwów. W nagrodę w następnej rundzie zmierzy się z Naomi Osaką, a więc triumfatorką ostatniego US Open i Australian Open. - Jestem szczęśliwa i zdumiona. Mecz z Naomi będzie ekscytujący. Dam z siebie wszystko, nawet jeśli przegram, to postaram się pokazać najlepszy tenis - mówiła po meczu Świątek.
Iga Świątek - Caroline Wozniacki 1:6, 6:3, 6:4
