Dziś zgodnie z oczekiwaniami medal zdobyli polscy wioślarze (męska czwórka podwójna). Osada w składzie: Dominik Czaja, Fabian Barański, Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup zgarnęła brązowy medal igrzysk olimpijskich. Na oddalonym ponad 50 km od centrum Paryża obiekcie przy jeziorze w Vaires sur-Marne okazali się słabsi jedynie od Holendrów i Włochów.
Swoimi odczuciami z naszym wysłannikiem na igrzyska podzielił się pochodzący z Krakowa Dominik Czaja. Do tego by uprawiać wioślarstwo zainspirował go brat, który wcześniej też wiosłował.
- Przyprowadził mnie na przystań AZS-u AWF Kraków w 2009 roku – wspomina Dominik, który stając w mix zonie (strefa dla dziennikarzy) opierał się o barierki.
Widać było, że on, podobnie jak jego koledzy dali z siebie wszystko, byli wyczerpani. Mateusz Biskup poprosił podczas wywiadów o… krzesło.
Czaja wspomniał, że na wspomnianej przystani panowała świetna atmosfera.
- To sprzyjało pracy, treningom. Na początku traktowałem to wszystko jak fajną zabawę – podkreślał Czaja.
Pierwszą trenerką Dominika była Iwona Wójcik-Pietruszka. - Po pierwszych zajęciach śmiała się, że więcej przepłynąłem wpław niż w łódce. Często wpadałem do wody, więc moje początki nie były łatwe – podkreśla Czaja.
Już pod okiem trenera Zdzisława Bromka brązowy medalista igrzysk olimpijskich Dominik zdobył pierwszy medal mistrzostw Polki. Nasz wioślarz przyznaje, że Bromek pomógł mu lepiej poczuć „1”. - Lekko nie było, ale zaczęło sprawiać przyjemność – wspomina.
- Tak naprawdę „1” na początku kariery jest bardzo ważna, pozwala się zakwalifikować do większych osad – tłumaczy Dominik.
W 2014 roku Dominik zmienił klub na AZS AWF Warszawa i z satysfakcją zaznacza, że ten klub do dziś reprezentuje.
- Spiera mnie trener Jarosław Szymczyk. Razem tworzymy świetny team, również z trenerem kadry Aleksandrem Wojciechowskim – podkreśla Czaja.
Na mniejszych łódkach nasi wioślarze szlifują swoją technikę pod okiem trenera Roberta Sycza.
Dominik w przeszłości startował indywidualnie, wystąpił nawet na akademickich mistrzostwach świata, ale najlepiej czuje się w osadzie. - Stworzyliśmy świetny zespół – podkreśla Czaja. Od 2017 roku szlifuje swoje umiejętności w czwórce, w której świetnie się czuje i sprawia mu to przyjemność.
Wioślarze poczuli ulgę po udanym starcie. Olimpijski występ to wspaniałe zwieńczenie trudnego sezonu.
- Obecny nasz cel? Świętować, cieszyć się medalem, kończymy ten sezon z tym, co sobie wymarzyliśmy. Tak naprawdę nic więcej nie planuję. Chciałbym odpocząć, cieszyć się czasem z rodziną, która czeka na mnie w domu. Dziś byli ze mną rodzice – zaznacza Czaja.
Dominik niedawno został ojcem. Syn Tadeusz ma dopiero miesiąc.
- A do tej pory widziałem go dopiero 3 razy. Z żoną Marysią kibicowali mi sprzed telewizora. Jutro już do nich lecę – zaznacza Czaja.
- Rodzice od lat jeżdżą na moje zawody i mi kibicują, co jest po prostu świetne – przyznał Dominik, który wyznał, że około 280 dni w roku spędza na zgrupowaniach.
Nasz wioślarz łączy sport z pracą w Wojsku Polskim.
- Jestem żołnierzem, z czego jestem bardzo dumny. Staram się studiować. Mam ukończony licencjat na Uniwersytecie Jagiellońskim i teraz robię jeszcze magisterkę. Nie jest to łatwe, ale staram się to wszystko połączyć – podsumował Czaja.
