Chodzi o zdarzenie z 16 października tego roku, gdy w ośrodku medycyny w Siedlcach siedmiu piłkarzom I-ligowej Pogoni na polecenie trenera, a zarazem dyrektora klubu podano kroplówki. W buteleczkach nie było wprawdzie substancji dopingowych, ale zakazana jest sama metoda infuzji dożylnej. W grupie zawodników był wypożyczony z Wisły Balicki.
Wyrok w stosunku do niego zapadł 4 grudnia, natomiast 11 grudnia panel dyscyplinarny POLADA obradował w sprawie pozostałych sześciu zawodników Pogoni Siedlce podejrzewanych o stosowanie zakazanych infuzji. Oficjalnie decyzje mają zostać opublikowane w poniedziałek 16 grudnia. Zawodnicy mają prawo odwołać się od wyroku.
Sytuacja Balickiego stała się bardzo skomplikowana. Napastnik, który jest wypożyczony do końca sezonu, prawdopodobnie przez kilka miesięcy nie będzie mógł w ogóle trenować z zawodową drużyną. A gdy wróci do zajęć, nadal będzie pozbawiony prawa do gry meczach i sparingach. Nawet więc gdyby okres wypożyczenia został skrócony, krakowski klub nie mógłby przez kilka miesięcy korzystać z jego usług. Wisła zaproponowała Pogoni i menedżerowi 20-letniego piłkarza różne rozwiązania, ale do czasu ogłoszenia wyroku nie chce komentować sprawy.
Niezależnie od postępowania POLADY śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Śledczy ustalają, czy doszło do narażenia piłkarzy Pogoni Siedlce na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez nieprzestrzeganie procedur medycznych.
