WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Najpierw w piątek 3:0 wygrał z Odrą Opole Ruch Chorzów. Później już w sobotę tak samo zrobiła ekipa Bruk-Betu Termaliki Nieciecza z Sandecją Nowy Sącz. Wiślacy znali te wyniki, gdy rozpoczynał się mecz w Bielsku-Białej. A jednak wytrzymali ciśnienie. Dzięki temu wciąż depczą po piętach Ruchowi i utrzymują dystans nad Bruk-Betem Termalicą.
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

Wisła zaczęła ten mecz wysoko, ale gdy Podbeskidzie kilka razy poradziło sobie z jej pressingiem, gdy wyprowadziło kilka groźnych ataków, a przede wszystkim strzeliło - nieuznanego ostatecznie słusznie - gola, trener Radosław Sobolewski potrafił wkroczyć do akcji, nieco zmodyfikować taktykę. Wykazał się elastycznością w tym względzie, bo „Górale”, gdy Wisła pozornie nieco oddała im pole, nie mieli już takiej swobody. To pozytyw w grze „Białej Gwiazdy” w tym meczu.
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

Wiele razy pisaliśmy w tej rubryce, że Wisła w jakimś meczu nie grała nawet źle, ale jeden drugi błąd, jakiś ważny moment sprawiał, że traciła gola, później punkty i tak to szło. Tym razem właśnie te ważne momenty meczu były na korzyść Wisły. Nie dała sobie strzelił gola, gdy rywal miał dogodne sytuacje. Sama to zrobiła w doliczonym czasie pierwszej połowy, a gol „do szatni” zawsze musi boleć drużynę, która go traci. I wykorzystała też Wisła swoje szanse już po przerwie, dzięki czemu nie pozwoliła złapać oddechu „Góralom”. Najpierw gol na 2:0 podciął skrzydła gospodarzom, później ten na 3:0 praktycznie zamknął kwestię zwycięzcy w tym spotkaniu. A na koniec pozostało miejscowym bezskutecznie walczyć już tylko o honorowe trafienie. Bez skutku, bo przy Wiśle w sobotę było szczęście od A do Z.
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

Wszyscy zastanawiali się jak Wisła poradzi sobie bez Luisa Fernandeza. Okazało się, że Radosław Sobolewski nie tylko opowiadał, że ma na to pomysł, ale rzeczywiście wcielił go w życie. Skoro Wisła potrafiła wygrać z tak mocnym rywalem 3:0 na jego terenie bez Fernandeza, to znaczy, że się da… No, ale kibice Wisły i tak wolą, żeby Luis szybko wracał do gry. W sobotę i tak zebrał swoje owacje, gdy już po końcowym gwizdku razem z kolegami pobiegł dziękować kibicom za doping. A w następnej kolejce wróci już na boisko.
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

Nie było na boisku Luisa Fernandeza, co jak określił po meczu Angel Rodado, wyglądało dziwnie… Na szczęście dla Wisły on sam poczuł, że musi w takiej sytuacji wziąć większą odpowiedzialność na swoje barki i świetnie z tej roli się wywiązał. Dwa gole zamykają kwestię tego, czy Angel Rodado w tym meczu dał radę…
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

W pierwszej połowie robił po prostu swoje. W drugiej, gdy Wisła prowadziła 3:0 mógł się już po prostu trochę pobawić. Bramkarz „Białej Gwiazdy” bronił w tym meczu po prostu świetnie. Pomiędzy kolejnymi interwencjami miał jeszcze czas, żeby pobudzać do jeszcze głośniejszego dopingu kibiców Wisły, choć ten i tak niósł się na pół Bielska-Białej…
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

Prawie dwa lata czekał na ten moment, ale nie poddał się i w sobotę wrócił do ligowego grania Jakub Błaszczykowski. Co istotne i co naprawdę warto mocno podkreślić, gdy Kuba wchodził na boisko dostał gromkie brawa nie tylko od kibiców Wisły, ale od całego stadionu. Na taki szacunek naprawdę trzeba sobie zapracować. Ten powrót to było jedno z wydarzeń weekendu. Teraz pozostaje czekać gdy Błaszczykowski wróci do formy, jaką prezentował przed kontuzją.
Bartek Ziółkowski/wisla.krakow.pl

Jakub Błaszczykowski mocno podkreślał po meczu, że trzeba szybko ochłonąć po meczu w Bielsku-Białej i zacząć już myśleć o kolejnym spotkaniu z Zagłębiem Sosnowiec. To prawda. Wisła tej wiosny zrobiła już bardzo dużo, ale wciąż jeszcze wszystko ma do wygrania. Druga strona medalu jest taka, że wszystko jest również w walce o ekstraklasę do stracenia…
Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl

Jakby ten sezon się nie skończył, trudno nie zauważyć jak świetny klimat wytworzył się wokół tej drużyny i w niej samej. W sobotę za Wisłą do Bielska-Białej pojechało około czterech tysięcy kibiców. Tutaj ukłon w kierunku Podbeskidzia, które udostępniło tyle biletów gościom, postawiło na wypełnienie stadionu i świetną atmosferę na meczu zamiast trzymania się regulaminowych pięciu procent dla przyjezdnych. Wszyscy na tym skorzystali, a mimo porażki jesteśmy pewni, że w Bielsku-Białej będą ten mecz długo wspominać jako prawdziwe święto futbolu. Wracając jednak do samej Wisły, to ciekawe, co sobie myślą teraz ci, którzy wieszczyli, że po spadku fani odwrócą się od tej drużyny. Były wtedy i takie głosy, że w I lidze na Wisłę będzie chodzić 3-4 tysiące kibiców. No to chodzi… A raczej należałoby chyba napisać, że jeździ na wyjazdy. Bo w Krakowie to od wielu tygodni trzeba się naprawdę spieszyć, żeby ogóle na Wisłę dostać bilet wobec ograniczonej liczby miejsc na modernizowanym stadionie. Można wręcz odnieść wrażenie, że kibice po tym spadku, jakby na przekór niepowodzeniom jeszcze mocniej postanowili wspierać swój klub i jest to naprawdę ciekawe zjawisko. Również z zakresu psychologii czy socjologii. To jednak nie wszystko, bo widać, że atmosfera jest też w samej drużynie. Trzeba było zobaczyć czy bardziej usłyszeć jak wręcz trząsł się budynek stadionu w Bielsku-Białej od śpiewów w szatni Wisły po końcowym gwizdku. To po prostu widać, że ci ludzie się lubią. A chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, że paczce kumpli łatwiej jest sięgać po sukcesy niż jedynie znajomym z pracy… Joanna Żmijewska/wisla.krakow.pl
- Kraków piłką podzielony. Które osiedla i dzielnice są za Cracovią, a które za Wisłą?
- Lista przebojów Wisły Kraków! TOP 20 przyśpiewek na finał Pucharu Polski
- Tak na Podhalu mieszka nasz wybitny skoczek narciarski
- Hiszpańska ofensywa w Wiśle! Piłkarze "Białej Gwiazdy" na prywatnych zdjęciach
- Strzelcy bramek dla Cracovii
- Tajemnice obiektów Wisły Kraków. Zaglądamy we wszystkie zakamarki

Wideo