Prokuratura Rejonowa we Włodawie wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Lucynie N., właścicielce pseudohodowli psów spod Cycowa.
- Rozprawa odbędzie się przed włodawskim sądem. Będziemy w jej trakcie oskarżycielami posiłkowymi - mówi Marta Włosek z Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege. - Nie znamy jeszcze terminu pierwszej rozprawy - dodaje.
Ex Lege w grudniu ubiegłego roku interweniowała w pseudohodowli pod Cycowem. Wolontariusze fundacji zabrali stamtąd 20 psów i cztery koty. Zwierzęta przetrzymywane były tam w tragicznych warunkach. - Psy siedziały na mrozie w nieocieplonych budach, w błocie, bez dostępu do odpowiedniego pożywienia i wody. A wkoło pełno było odchodów - opowiadała Włosek.
WIĘCEJ: Chore i głodne. Psy i koty z hodowli pod Cycowem czekały na ratunek
Część zwierząt zamknięta była w szczelnie wymurowanych „grobowcach” z drewnianymi wiekami bez dostępu do światła dziennego. - Były zupełnie pozbawione kontaktu z człowiekiem. Do jedzenia dostawały jedynie zamarzniętą breję ze śruty zmieszaną z chlebem - podkreśla Marta Włosek.
Lucyna N. ogłaszała w internecie, że prowadzi hodowlę rasowych pekińczyków. Takie psy kosztują ok. 2 tys. zł, a te spod Cycowa sprzedawane były za jedyne 300 zł.
- Właścicielka hodowli nie przyznała się do winy. Wyjaśniała, że zwierzęta miały bardzo dobrą i należytą opiekę. Byłam jednak na miejscu i widziałam, że na pewno warunki, w jakich zwierzęta były tam przetrzymywane, nie były dobre, były tragiczne - tłumaczy Włosek.
Prosto z hodowli zwierzęta odebrane przez wolontariuszy z Ex Lege trafiły do kliniki weterynaryjnej w Lublinie. - Nie było nawet jednego zwierzaka, który nie miałby poważnych schorzeń. Ich leczenie trwało wiele miesięcy - podkreśla wolontariuszka fundacji.
Z relacji Włosek wynika, że psami zajmowało się aż pięć katedr Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. - Były to schorzenia okulistyczne, dermatologiczne, zakaźne, kardiologiczne. Kilka zwierząt było w stanie zagrożenia życia. Wszystkie były zapchlone, zarobaczone, zagłodzone - mimo tego, że wcześniej powiatowy lekarz weterynarii wystawił właścicielce hodowli pod Cycowem opinię, że wszystko jest z nimi w porządku - podkreśla Włosek.
Lucyna N. przed sądem odpowie wkrótce za znęcanie się nad zwierzętami. Kobiecie grozi kara nawet do dwóch lat pozbawienia wolności.
A co teraz dzieje się ze zwierzakami zabranymi pod koniec roku z hodowli pod Cycowem? Trafiły do domów tymczasowych. - Nie mamy schroniska, ale posiadamy sieć domów tymczasowych, gdzie nasi wolontariusze u siebie opiekują się tymi zwierzętami - tłumaczy Włosek. Niektórzy wolontariusze nadal muszą odwiedzać ze swoimi czworonożnymi podopiecznymi okulistów. - Ale większość zwierząt czuje się już dobrze - uspokaja Włosek.
Carnaval Sztukmistrzów 2017: Cyrkowa Liga Mistrzów w Lublinie
Okazałe zwycięstwo żużlowców Speed Car Motoru Lublin z Kolejarzem Opole
Turniej bokserski na Moście Kultury o puchar 700-lecia Lublina (ZDJĘCIA)
Sukces “Volty”. Film, w którym zagrał Lublin przyciąga widzów
74 adwokatów złożyło ślubowanie [ZDJĘCIA, WIDEO]
Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!