23-letni Amerykanin wszedł na szczyt wulkanu na wysokości 1281 metrów nad poziomem morza ścieżką, która jest niedostępna dla turystów. Razem z mężczyzną szło troje członków jego rodziny.
Gdy próbował zrobić sobie selfie, jego telefon wpadł do krateru Wezuwiusza. Amerykanin chciał go wyciągnąć i w tym momencie mogło dojść do tragedii. Mężczyzna stracił równowagę i spadł kilka metrów w głąb wulkanu.
Zauważyli to patrolujący zbocza wulkanu przewodnicy i ruszyli pomóc Amerykaninowi. Wyciągnęli go z krateru i opatrzyli rany. Mężczyzna ma kilka siniaków na plecach, ramionach i nogach, ale mogło to się skończyć znacznie gorzej.
Interwencja karabinierów
Zarządzający parkiem wokół Wezuwiusza Paolo Capelli podziękował ratownikom za dobrze wykonaną pracę.
Na siniakach u Amerykanina jednak się nie skończyło. Gdy mężczyźnie udzielono już pierwszej pomocy, razem ze swoją rodziną trafił przed oblicze włoskich karabinierów. Turyści będą musieli odpowiedzieć za wkroczenie na niedozwolony teren.
Groźny Wezuwiusz
Mierzący 1281 m. n. p. m. Wezuwiusz jest jedynym czynnym wulkanem, leżącym bezpośrednio na kontynencie europejskim.
Ostatnia duża erupcja miała miejsce podczas II wojny światowej – 13 marca 1944 roku. Najsłynniejsza miała miejsce w 79 roku, kiedy to lawa z Wezuwiusza zniszczyła okoliczne miasta Pompeje, Herkulanum oraz Stable.
Wezuwiusz leży niedaleko Neapolu
Źródła: Corriere della Sera, polskatimes.pl
dś
