"Mała książka o kupie" to jedna z pozycji wydawnictwa Czarna Owca, która ma pomóc oswoić dzieci z tematami tabu. Inne książki z tej serii mówią o "miesiączce, siusiakach, cipkach czy śmierci". Autorką jest szwedzka pisarka, która z poczuciem humoru rozprawia się ze wstydliwymi tematami. W Skandynawii pozycje są bestsellerami, ale ceni je także wielu polskich rodziców.
Nie spodobały się one jednak władzom Szkoły Podstawowej nr 68 przy ul. Szczęśliwej we Wrocławiu. Nad książką pochyliła się nauczycielka, swoje trzy grosze dodała szkolna psycholog, a ostateczną decyzję podjęła dyrekcja: to nie jest pozycja dla dzieci. - Kiedy zobaczyłyśmy, o czym jest "Mała książka o kupie" byłyśmy zszokowane - przyznaje wicedyrektorka Bogusława Milewska.
W książeczce można zobaczyć rysunki kupy o różnych kształtach, są także odchody zwierząt i rozdział o puszczaniu bąków. - To jest niesmaczne - przyznaje Milewska. Dodaje, że książka niczego dzieci nie uczy. - Bo co to za wiedza, że kupa śmierdzi?- pyta retorycznie.
Dyrekcja szkoły wywiesiła apel o poniższej treści skierowany do rodziców dzieci:
- Wiedza o seksualności i fizjologii powinna być dostępna dla dzieci. Rozmawiać należy wprost, nazywając rzeczy po imieniu. Oczywiście z uwzględnieniem wieku dziecka - tłumaczy Agnieszka Ruchel, psycholożka i seksuolożka. Dodaje, że to co dla dorosłych jest wstydliwe, dla dzieci jest naturalne.
Dyrekcja podstawówki nr 68 takich treści jednak w szkole nie chce. Bogusława Milewska zapewnia, że nie chce nikomu niczego zakazywać, ale sama uważa, że dzieci o kupie czytać nie powinny.