W szkole wojskowej przy ul. Obornickiej żołnierze podawali sobie telefon do pani doktor W. Można było u niej dostać lekarskie orzeczenie o stanie zdrowia. Bez tego orzeczenia służyć w wojsku nie można. Gdy ktoś w wyniku badań go nie dostanie, kierują go na komisję lekarską. A ta może orzec, że do służby się nie nadaje.
Tymczasem u doktor W. – według naszego informatora – żołnierze w ogóle nie byli badani. Pani doktor jest lekarzem, który ma stosowne uprawnienia do wydawania orzeczeń o stanie zdrowia. Taki dokument, w myśl prawa, musi mieć każdy pracownik. Wcześniej przechodzi badania. Mają one określić, czy praca na konkretnym stanowisku nie pogorszy stanu jego zdrowia.
Żołnierze z Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych przy ul. Obornickiej byli kierowani na badania do przychodni, z którą wojsko ma umowę. Jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, część z nich nie przychodziła do przychodni tylko do doktor W. Może chodzić nawet o stu żołnierzy.
Miesiąc temu Wojskowa Prokuratura Garnizonowa we Wrocławiu dostała w tej sprawie zawiadomienie o przestępstwie. Sprawę bada żandarmeria.
Czy orzeczenia doktor W. są ważne? Nie są – dowiedzieliśmy w Wojewódzkim Ośrodku Medycyny Pracy we Wrocławiu. Dyrektor WOMP dr n. med. Jarosław Tomczyk mówił nam, że każdy pracodawca musi mieć umowę z konkretną jednostką (tzw. podstawową jednostką medycyny pracy), która przeprowadza badania i wydaje lekarskie orzeczenia. – Kadry nie powinny przyjąć orzeczenia od innego podmiotu niż ten, do którego skierowano pracownika. Taki dokument w świetle przepisów jest nieważny – mówi dyrektor Tomczyk.
Doktor W. od 2004 roku nie prowadzi placówki zajmującej się medycyną pracy. Musiałaby mieć ją zarejestrowaną w WOMP kierowanym przez dyrektora Tomczyka. Od 2013 roku nie pracuje w żadnej przychodni jako lekarz medycyny pracy.
Do pani doktor nie udało nam się dotrzeć. Prokuratura ma rozstrzygnąć, czy będzie wojskowe śledztwo, czy też sprawa trafi do cywilnej prokuratury.
– Jest prowadzone postępowanie wyjaśniające w Żandarmerii Wojskowej pod nadzorem prokuratury. Na dzień dzisiejszy nie mamy kompetencji, aby się wypowiadać w tej sprawie – mówi rzecznik Centrum przy Obor-nickiej kpt. Jarosław Kumala. Dodaje, że dowódca jednostki – gdy dostanie stosowne materiały z prokuratury – wyciągnie konsekwencje dyscyplinarne wobec tych żołnierzy, którzy wbrew rozkazowi nie stawili się we wskazanej przychodni na badania. Nie odpowiedział, dlaczego przeoczono orzeczenia, które nie pochodziły z oficjalnej przychodni. – To nie jest chwila na wypowiedzi na ten tema – mówi. Dodaje, że trwa postępowanie w organach ścigania.