Strzały w Mielniku: szczegóły
W środę, 25-letni żołnierz z 3. Batalionu Strzelców Podhalańskich w Przemyślu otworzył ogień do cywilnego auta, którym podróżował ojciec z nastoletnią córką. Po zdarzeniu żołnierz ukrył się w lesie, ale szybko został zatrzymany przez kolegów z grupy zadaniowej stacjonującej w Mielniku. Badania wykazały, że był pod wpływem alkoholu – miał blisko 2 promile w organizmie.
Ppłk Dołęzka poinformował, że żołnierz wstąpił do dobrowolnej, zasadniczej służby wojskowej w kwietniu 2024 roku, a na granicy z Białorusią pełnił obowiązki od grudnia. Z relacji jego przełożonych wynika, że dotychczas nie wykazywał oznak nietypowego zachowania.
- Żołnierz zdyscyplinowany i spokojny - ocenił rzecznik.
Konsekwencje dla żołnierza i ocena sytuacji
25-letni żołnierz został zawieszony, a według ppłk. Dołęzki jego dalsza służba w Wojsku Polskim jest wykluczona.
- Dla takich osób nie ma tutaj miejsca - podkreślił rzecznik. - Nie ma miejsca dla osób, które stanowią zagrożenie dla siebie samych i innych, ani dla tych, którzy spożywają alkohol w mundurze.
Incydent wywołał poruszenie wśród żołnierzy operacji Bezpieczne Podlasie, w której uczestniczy 6 tys. osób.
- To wydarzenie kładzie się cieniem na pracy tych wszystkich ludzi. Ogrom ich niemal sześciomiesięcznej pracy został w ten sposób pogrzebany - zaznaczył Dołęzka.

Reakcje wojska i działania zaradcze
Wojsko podjęło działania mające na celu zapewnienie mieszkańców o ich bezpieczeństwie. Odbyły się spotkania z wójtem gminy Mielnik oraz dyrekcją szkoły, do której uczęszcza nastoletnia dziewczyna będąca świadkiem zdarzenia.
- Relacje z lokalną społecznością są naprawdę pozytywne, a mieszkańcy mogą czuć się bezpiecznie - zapewnił rzecznik.
Prokuratura prowadzi obecnie śledztwo w sprawie użycia broni przez nietrzeźwego żołnierza, rozważając zarzuty usiłowania zabójstwa i przekroczenia uprawnień.
Źródło: