Współpracownik Nawalnego zaatakowany przed swoim domem. Trafił do szpitala

Kazimierz Sikorski
Wołkow doznał urazów twarzy i nogi.
Wołkow doznał urazów twarzy i nogi. X (Twitter) Nadya Tolokonnikova
Bandycki napad, czy długie ręce Kremla? Takie pytania rodzą się po ataku na współpracownika zmarłego niedawno Aleksieja Nawalnego. Do zdarzenia doszło w Wilnie.

Nieznany sprawca zaatakował Leonida Wołkowa, wieloletniego współpracownika zmarłego niedawno przywódcy rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego przed swoim domem na Litwie.

Młotek i gaz łzawiący

Napastnik użył w Wilnie młotka i gazu łzawiącego – podała rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz. Motywy działania bandyty pozostają nieznane. Litewska policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie.

Inny członek zespołu Nawalnego - Iwan Żdanow - zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcia Wołkowa z zakrwawioną lewą nogą i siniakami na skroni.

Wszystko odbyło się w ciszy

Zapytany, czy napastnik coś krzyczał, Żdanow odpowiedział: Wszystko działo się w ciszy. - Oczywiście jest to wyraźny atak polityczny, co do tego nie ma wątpliwości - dodał.

Żona Wołkowa powiedziała, że ​​wrócił on do domu ze szpitala ze złamaną ręką. Dodała, że ​​nie mógł chodzić z powodu uderzeń młotkiem w nogę.

- Wszyscy będziemy pracować jeszcze więcej. I z jeszcze większym gniewem – napisała na X.

Dla własnego bezpieczeństwa Wołkow przez kilka lat mieszkał poza Rosją i pełnił funkcję szefa sztabu Nawalnego do czasu, gdy przywódca opozycji zmarł w rosyjskiej kolonii karnej.

43-letni Wołkow również usłyszał w Rosji różne zarzuty o charakterze politycznym.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl