Węgierska Komisja Wyborcza ogłosiła po przeliczeniu 98,5 proc. głosów, że prawicowe i antyimigracyjne ugrupowanie Fidesz wraz z koalicyjną Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP) zdobyło większość – co najmniej 133 mandaty w 199-osobowym parlamencie w Budapeszcie. Opozycja poniosła klęskę i jak na razie jesat w gruzach, o czym świadczą natychmiastowe dymisje liderów partii z drugiego (Jobbik, 26 mandatów) i trzeciego (Węgierska Partia Socjalistyczna, 20 mandatów) miejsca.Frekwencja wyniosła blisko 70 proc.
– Chciałbym podziękować naszym przyjaciołom z Polski: prezesowi Kaczyńskiemu i premierowi Morawieckiego za to, że tu przyjechali i nas poparli – powiedział Orban w swoim zwycięskim przemówieniu, w którym stwierdził, też że „jego sukces pokazuje, że Węgrzy chcą węgierskiego państwa”. Premier nawiązał do uroczystości odsłonięcia pomnika smoleńskiego w Budapeszcie, na której w piątek stawili się obaj polscy politycy. Apelowali oni zresztą do Węgrów o oddanie głosu w niedzielę właśnie na Orbana.
– Wsparcie Morawieckiego i Kaczyńskiego raczej niemiało wpływu na wygraną Orbana – uważa jednak dr Paweł Kowalski, ekspert ds. Unii Europejskiej z Uniwersytetu SWPS. Jak zauważa, Węgrzy są generalnie zadowoleni z polityki Orbana, który posiada obecnie jeden z najsilniejszych mandatów w całej UE. – Natomiast zawsze jest miło, kiedy państwo partnerskie jakoś nas wspiera – zauważa ekspert.
Z wygranej Fideszu, partii Viktora Orbana, polski rząd nie krył zresztą zadowolenia. „Gratuluję Premierowi Viktorowi Orbánowi trzeciego z rzędu zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Droga reform nigdy nie jest prosta. Wsparcie większości społeczeństwa pokazuje, że warto podejmować ten trud. W nowej kadencji życzę samych sukcesów, dla Węgier i dla Europy – napisał na Twitterze premier Morawiecki. Z kolei wiceszef MSZ Konrad Szymański stwierdził w programie „Jeden na jeden” w TVN24, że triumf Orbana to „potwierdzenie polityki emancypacji Europy Środkowej”.
Jednak Kowalski zaleca ostrożność. – Mimo wszystko jestem bardzo dużym sceptykiem, jeśli chodzi o kwestię zaufania Polski do Węgier. Z tego względu, że Orban zawsze będzie najpierw patrzył na swoim państwo. Moim zdaniem możemy więc gdzieś po drodze zostać przehandlowani, szczególnie jeśli w grę wchodziłaby duża stawka finansowa – mówił ekspert ds. UE.
Unia Europejska, mimo gratulacji od m.in. kanclerz Niemiec Angeli Merkel, pozostaje zdystansowana. Polityka Orbana rozmija się bowiem z tą prowadzoną przez Brukselę. Jednak według Pawła Kowalskiego „osiągnięcie przez Fidesz większości konstytucyjnej może paradoksalnie być dobre dla Unii”. – Pamiętajmy, że Viktor Orban jest bardzo sprawnym politykiem, który dokładnie bada, do jakich ustępstw – w jedną czy druga stronę, może się posunąć, tak żeby nie zrazić do siebie całej Unii Europejskiej. Dotychczasowa polityka rządu Orbana, powiedziałbym nawet, że momentami ostrzejsza niż działania Polski, spotykała się z mniejszym negatywnym odbiorem Brukseli [niż polski rząd]. Orban, będąc sprawnym politykiem i znając ograniczenia wynikające z węgierskiej konstytucji, będzie w stanie dopasować swoje działania tak, aby były one akceptowalne dla obydwu stron. Pamiętajmy też, że UE stara się dzisiaj wprowadzić ograniczenia budżetowe związane z łamaniem praworządności. Niektóre państwa będą musiały zatrzymać, powiedziałbym, autorytarne zapędy – uważa ekspert.
54-letni pierwszy raz został premierem w 1998 r. W 2002 r. nie został jednak wybrany na drugą kadencję i działał w opozycji. Po raz drugi jego partia zwyciężyła w wyborach w 2010 r. Sukces powtórzyła cztery lata później. Głównym punktem polityki Orbana, który jest krytykowany przez Zachód, jest sprzeciw na przyjmowanie imigrantów.
POLECAMY: