Wybory prezydenckie 2020. Paweł Siennicki: Mistrzowie krótkiego dystansu

Paweł Siennicki
Paweł Siennicki
Paweł Siennicki, redaktor naczelny "Polski"
Paweł Siennicki, redaktor naczelny "Polski" Bartek Syta
Krótki jest cykl życia polityków obwoływanych kolejnymi liderami mającymi poprowadzić opozycję do zwycięstwa.

Po mocnym starcie w kampanii prezydenckiej lidera PSL, Władysława Kosiniaka-Kamysza, zostało niewiele, mam wrażenie, że najmocniejszym elementem tej kampanii było wystąpienie jego żony. Przygoda Małgorzaty Kidawy-Błońskiej również szybko się zakończyła. Szymon Hołownia, mający przełamać podział na PO i PiS, sprawia wrażenie kompletnie pogubionego między własnymi przekonaniami a tym, co chcieliby usłyszeć od kandydata na prezydenta Polacy. Mało kto już poważnie traktuje udział w prezydenckim wyścigu Roberta Biedronia. I ostatni przykład, marszałek Senatu, Tomasz Grodzki. Kompletnie nie rozumiem zamieszania, jakie on teraz firmuje własną twarzą z datą przeprowadzenia wyborów prezydenckich.

PiS z uporem godnym lepszej sprawy upierał się przy przeprowadzeniu wyborów 10 maja. Były one niewykonalne, również wybór prezydenta w głosowaniu korespondencyjnym byłby podważany. Przez mocny sprzeciw Jarosława Gowina te wybory nie odbyły się. Mieliśmy wiele tygodni chaosu i niepewności, ale w końcu stanęło na rozwiązaniu dobrym, optymalnym, wydaje się, że najlepszym. Wybory mają odbyć się w formie tradycyjnej. Patrząc na to, jak rozwija się pandemia koronowirusa, jak znoszone są kolejne ograniczenia, można powtórzyć, że udało się rozwiązać ten kryzys. Odpowiednia ustawa została przyjęta przez Sejm, powinna ona jeszcze przejść przez Senat. Ale utknęła i to jest mój zarzut do profesora Grodzkiego.

Jest w interesie nas wszystkich, aby wybory prezydenckie mogły odbyć się w tradycyjnej formule i dość szybko. Powody główne są
dwa – to leży w interesie polskiej demokracji, bo kończy się kadencja prezydenta. Drugi powód dotyczy bezpieczeństwa nas wszystkich. Nie wiemy, jaki będzie scenariusz rozwoju pandemii. Wszystko wskazuje na to, że mamy „okienko” i powinniśmy je
wykorzystać. Pandemia może powrócić, może wpłynąć na to otwarcie granic, poluźnienie obostrzeń. A przede wszystkim wszyscy powinniśmy wiedzieć, kiedy te wybory odbędą się. Trwanie w niepewności pogłębia poczucie chaosu.

Powiedzmy też, że podważanie legalności wyborów 28 czerwca wcale nie jest dobre dla konkurentów Andrzeja Dudy. Odwołam się do tego, o czym pisałem na początku. Kandydaci opozycji wyglądają na mistrzów krótkiego dystansu. Liczenie, że tendencja jest niekorzystna dla obecnego prezydenta i będzie on tracił coraz bardziej wraz z upływem czasu, jest liczeniem gruszek na wierzbie. Może stracić dalej, nie musi. To co najważniejsze z punktu widzenia Polaków, to przełamanie kryzysu gospodarczego, który wywołała pandemia. A wraz z odmrażaniem gospodarki wchodzimy w efekt odbicia, skalę kryzysu zapewne poznamy dopiero jesienią. Wreszcie mam bardzo duże wątpliwości, że na przeciągnięciu kampanii może zyskać Rafał Trzaskowski. Jego sympatycy powinni raczej grać na wykorzystaniu efektu nowości i świeżości, jakie niesie ze sobą jego decyzja o starcie w wyborach. A nad tym ciąży wrażenie, że opozycja jest skłócona i pogubiona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl