Kamilek od kilkunastu dni przebywa na oddziale intensywnej terapii w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarze walczą o jego życie i w piątek 28 kwietnia mieli zacząć wybudzanie chłopca.
- Wybudzanie Kamilka zostało wstrzymane z powodu kolejnych problemów infekcyjnych - poinformowali lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Specjaliści podkreślają, że długo nieleczone, rozległe oparzenia powodują zakażenie organizmu chłopczyka, połączone z niewydolnością wielonarządową. - Przy poważnym przebiegu choroby oparzeniowej takie problemy występują często, ale są do przezwyciężenia - przekonują medycy.
Kamilek pozostaje więc w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Najbliższy czas poświęcony będzie na ustabilizowanie stanu zdrowia małego pacjenta.
Rodzice z zarzutami prokuratorskimi
Przypomnijmy, na początku kwietnia niemal cały kraj obiegła informacja o poparzonym i pobitym ośmiolatku z Częstochowy. Chłopiec w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem pogotowia ratunkowego do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Tam lekarze wciąż walczą o jego życie.
Oprawcami chłopca okazali się jego najbliżsi - 35-letnia matka i 27-letni ojczym, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Oboje zostali zatrzymani. 27-letni mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące m.in. usiłowania zabójstwa dziecka i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyzna miał polewać je wrzątkiem i umieszczać je na rozgrzanym piecu. Wcześniej natomiast brutalnie bić i kopać, a także przypalać papierosami. Dawid B. przyznał się do popełnienia przestępstw, jednakże odmówił złożenia jakichkolwiek wyjaśnień w tej sprawie.
Z kolei 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Kobieta bowiem nie reagowała na zachowania męża. Magdalena B. przyznała się do popełnienia tych przestępstw i złożyła wyjaśnienia w tej sprawie. Twierdziła, że nie pomogła dziecku, bo bała się męża. Sąd podjął decyzję o tymczasowym, trzymiesięcznym areszcie zarówno dla 35-latki, jak i jej 27-letniego partnera.
Zarzuty dla innych członków rodziny
W toku śledztwa prokuratura przedstawiła zarzuty kolejnym dwóm osobom - 45-letniej Anecie J., która jest ciotką ośmioletniego Kamilka oraz jej mężowi. Z ustaleń śledczych wynika, że w mieszkaniu socjalnym przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie pod jednym dachem mieszkały w sumie dwie rodziny. To matka Kamilka Magdalena B. wraz z mężem Dawidem B. i dziećmi oraz właśnie jej siostra Aneta J. wraz z mężem i dziećmi.
Prokurator zarzucił im, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna nie udzielili pomocy swojemu ośmioletniemu siostrzeńcowi, mimo że był w stanie, który zagrażał jego życiu. Nikt z nich nie zareagował na zachowanie Dawida B., ani nie wezwał też pomocy medycznej do dziecka. Aneta J. i jej mąż nie przyznali się do winy. Prokurator zastosował wobec nich dozór policji. Zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- 15 najsmaczniejszych śląskich słów. Rolada, krupniok, kołocz i...? Co wybraliście?
- Stacja-widmo w Gliwicach? Dziś niewielu o niej wie, kiedyś była chlubą miasta!
- 10 FINALISTEK MISS BESKIDÓW 2023! Najpiękniejsze dziewczyny z całego Śląska. ZOBACZ!
- Modne paznokcie na majówkę 2023. Zobacz i zainspiruj się!
