Wychodzą z COVID-19 i wciąż odczuwają skutki choroby. Jak leczyć się dalej

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
20.03.2021 krakowlockdown pandemia koronawirus covid 19 centrum  fot. anna kaczmarz / dziennik polski / polska press
20.03.2021 krakowlockdown pandemia koronawirus covid 19 centrum fot. anna kaczmarz / dziennik polski / polska press Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Jedni mają kłopoty z koncentracją, pamięcią, a czytanie przestało im sprawiać przyjemność. Inni muszą uczyć się na nowo oddychać - świadomie, głęboko, tak by dotlenić cały organizm. Jeszcze inni narzekają na problemy kardiologiczne. Kłopoty zdrowotne odczuwają nawet wiele miesięcy po pokonaniu choroby. Dlatego w całej Polsce powstają ośrodki pomagające ozdrowieńcom

Marta, 52 lata skończy w maju, zawsze sprawna, zadbana. COVID do domu przyniósł mąż. Załapał wirusa w pracy, ona też codziennie jeździła do biura. Zachowywali wszelkie zasady sanitarne, udawało się prawie rok. W styczniu na ponad trzy tygodnie zostali uwięzieni w domu.

- Mąż miał bardzo ciężki przebieg choroby. Wysoką temperaturę przez prawie 10 dni. Osłabienie, bóle mięśni. Czuł się źle. Ja zaczęłam chorować kilka dni po nim. Miałam bardzo podobne objawy. Właściwie trzy tygodnie przeleżeliśmy w łóżku - opowiada.

Wyszli z domu na początku lutego. Słabi, ale mówili sobie, że to minie, że trzeba nabrać sił po chorobie i tyle. Nigdy się nad sobą specjalnie nie rozczulali, nie biegali do lekarza z byle przeziębieniem. Minął tydzień, potem drugi, a ona wciąż czuła się bardzo fatalnie.

- Po przejściu 300 metrów dostawałam zadyszki, nie miałam po prostu siły. Obiad gotowałam na raty, mieszkanie sprzątałam na raty, nie byłam w stanie wejść po schodach na drugie piętro. Nigdy czegoś podobnego wcześniej nie czułam, uchodzę raczej za osobę energiczną, pełną życia i nagle po COVID, jakby uszło ze mnie powietrze - wspomina Marta.

Po dwóch miesiącach postanowiła pójść do lekarza. Zrobiła między innymi badania krwi.

- Okazało się, że brakuje mi żelaza, a w ogóle mam potworną anemię, mimo że nigdy wcześniej jej nie miałam. Lekarz stwierdził, że to powikłania po przejściu COVID, tak naprawdę jego skutki odczuwam do dzisiaj - wzrusza ramionami. Wciąż czuje się inacze niż przed choroba, chociaż lepiej niż jeszcze tydzień, czy dwa tygodnie temu. Mąż Marty ma problemy z oddychaniem, kaszle.

Ewa mieszka w Londynie, od początku pandemii udziela lekcji języka angielskiego on-line. Ma wielu uczniów także w Polsce, niektórzy przeszli COVID.

- Uczę młodą kobietę: 32 lata, bizneswomen. Świetnie jej szło, chciało jej się, spotykałyśmy się on-linie trzy razy w tygodniu. Cała jej rodzina przeszła COVID, ale ona najciężej. Wyzdrowiała, od tego czasu minęły trzy miesiące, ale jest inną osobą. Ma problemy z koncentracją, pamięcią. W pracy musi czasami rozmawiać w jęz. angielskim, nigdy nie miała z tym problemu, dzisiaj przyznaje, że zapomina słówek, często nie rozumie tego, co mówi jej rozmówca. Jest zrozpaczona - opowiada Ewa.

Bo przejście zakażenia COVID nie oznacza końca kłopotów. Ozdrowieńcy najczęściej uskarżają się na: zmęczenie (58%), bóle głowy (44%), zaburzenia koncentracji (27%), wypadanie włosów (25%), duszności (24%), zaburzenia smaku (23%), utrata węchu (21%), przyspieszony oddech (21%), kaszel (19%), bóle stawów (19%). Rzadziej na potliwość, zaniki pamięci, pogorszenie słuchu, stany lękowe, depresję.

Prof. Włodzimierz Gut, biolog, specjalista w zakresie mikrobiologii i wirusologii, nie jest zdziwiony takim stanem rzeczy.

- COVID-19 nie jest wirusem, który wyspecjalizował się w wywoływaniu chorób układu oddechowego. On reaguje z receptorem bardzo popularnym i występującym na komórkach budujących różne układy, także pokarmowy, czy nerwowy - tłumaczy prof. Gut.

Mowa o receptorze zwanym enzymem konwertującym angiotensynę 2 - receptorze ACE2. Naukowcy odkryli, że pomaga on koronawirusowi w wiązaniu się z powierzchnią komórek, a występuje między innymi w komórkach płuc, tętnic, serca, nerek, czy jelit.

- Stąd COVID-19 atakuje także inne układy - tłumaczy prof. Gut. - Skutki przebycia choroby, które utrzymują się dłużej, nie wynikają już z faktu, że mamy w organizmie wirusa, tylko z tego, że zmiany w układzie immunologicznym poczyniły w nim spustoszenie. Bardzo trudno doprowadzić do jego ustabilizowania i nie zawsze to się udaje - dodaje prof. Gut.

I tak, u chorujących na COVID-19 zdarzają się przypadki ostrego zapalenia mięśnia sercowego. Stany zapalne mogą rozwijać się nawet po kilku miesiącach od zakażenia, co może prowadzić do rozwoju niewydolności serca i arytmii. Ozdrowieńcy narzekają na suchy, męczący kaszel, bezdech senny i ból lub dyskomfort w klatce piersiowej, to z kolei efekt zaatakowania przez wirus układu oddechowego. U niektorych podczas kontroli po 6 miesiącach od zachorowania nadal utrzymywały się zmiany śródmiąższowe w obrębie płuc.

Powikłania neurologiczne po przebyciu COVID- 19 mogą być efektem samej infekcji wirusowej, zaburzeń wynikających z przebiegu choroby, skutkiem ubocznym stosowanych leków, a także stresu związanego z hospitalizacją. Najczęściej występują bóle głowy i problemy z koncentracją.

Anita, przeszła COVID w październiku zeszłego roku. Ciężko. Tak opowiada: „Najpierw włosy. Zaczęły wypadać garściami. Na czubku głowy prześwitywała goła skóra. Potem zaczęłam tyć. Jakiś tydzień po wyjściu z choroby, z dnia na dzień stawałam się coraz bardziej krągła. Twarz jak patelnia do naleśników. Halo, szyja? Baza do szyi! Gdzie jesteś?! Drugi podbródek skutecznie ukrył szyję. Do tego ktoś nałożył mi dwie spore opony na brzuch. Na dodatek - a zdarzało się to wtedy, kiedy leżałam już w łóżku, przed snem - przychodziły mrowienia. W udach. W głowie. Miałam wrażenie, jakby pod moją czaszką i pod skórą uda chodził sobie jakiś chrząszcz. Prawa strona głowy, skroń, ucho - dziwne pulsowanie. Jakby ktoś silnie przyłożył mi w gębę otwartą dłonią. Coś tajemniczego działo się z moją pamięcią. „Pamiętasz, mówiłam ci o tym” - mówiła mi koleżanka. A ja na to: „Nie pamiętam”. Albo częściej: „Pierwsze słyszę”.

Brak pamięci zaczynał coraz bardziej doskwierać jej przy pisaniu. Pomysły, które się nagle pojawiały, tak samo nagle się ulatniały. Bywało, że siedziała nad jakimś akapitem pół godziny i nie wiedziała, co chce napisać. Nie była w stanie skupić się na czytaniu. W ogóle, na niczym nie mogła się skupić dłużej niż kilka minut. Często się zawieszała. Mogła i pół godziny siedzieć na kanapie. Tylko siedzieć. Bezmyślnie. I na to wszystko nakładało się ciężkie przygnębienie. Budziła się rano i czuła, jakby demon smutku przeszedł jej przez ciało i cały smutek pozostawił w środku.

„Dziś będzie piękny dzień! Hej ho! Hej ha!” - próbowała wydawać z siebie radosne okrzyki, ale coraz częściej chciało jej się płakać.

Anita: „Ale dzielnie szłam pod prysznic, potem kremowałam swoje ciało, używałam dezodorantu, odrobiny wody toaletowej i tak wypachniona siadałam przed komputerem, żeby pisać. Wtedy nadchodziło coś, co w rzeczywistości nie istniało. Niemiły zapach. Smród raczej. Smród niemytego człowieka. Jakbym znalazła się w tramwaju i usiadła przy kloszardzie - kto z nas nie zna tego zapaszku. To porażone nerwy węchu robiły takie niespodzianki, że czułam fantomowe zapachy. Krótko mówiąc, to wszystko nie wyglądało dobrze.

Przed COVID-em biegałam codziennie po 10 kilometrów. Od domu do Lasku na Kole, przez Park Księcia Janusza i jeszcze dwa okrążenia po Moczydle.

Po chorobie, próbowałam wrócić do treningów. Przebiegłam 300 metrów. Zasapałam się już przy pierwszej próbie. Kolana zaczęły drżeć, poczułam niepojętą słabość; dowlekłam się do domu, padłam na łóżko i spałam do rana.

Od zakażenia koronawirusem minęło już ponad 5 miesięcy, a ja nadal nie doszłam do dawnej formy”.

Zapisała się na teleporadę do lekarza rodzinnego. Zlecił wykonanie badań krwi. Rozszerzyła je o zbadanie przeciwciał tarczycowych. I wtedy wszystko stało się jasne: jej tarczyca to już nie jest tarczyca i co gorsza, nigdy nią nie będzie. To namiastka tego organu, bo ten przestał produkować ważny hormon. Hormon, którego potrzebuje każda komórka jej ciała. Diagnoza: choroba Hashimoto. Teraz jest pod opieką endokrynologa. Przyjmuje syntetyczny hormon.

Takich jak ona czy Marta są tysiące. Dlatego w całej Polsce powstają ośrodku rehabilitacji dla tych, którzy przeszli COVID-19. Szpital Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Głuchołazach jako pierwszy w kraju i Europie rozpoczął rehabilitację ozdrowieńców. Za nim poszli inni. W woj. opolskim już po raz drugi władze wojewódzkie przygotowują przekształcenie Opolskiego Centrum Rehabilitacji w placówkę dla chorych na COVID-19. Mają tam jednak trafiać ozdrowieńcy z innych szpitali, a leczenie będzie wspomagane rehabilitacją.

- W piątek nasi specjaliści jadą do Głuchołaz, żeby poznać wypracowane tam metody rehabilitowania po przejściu Covid-19 - mówi prezes OCR Wojciech Machelski. - Chcemy wprowadzić dla naszych pacjentów także rehabilitację, ale jako wspomaganie procesu leczenia.

Kołobrzeski Ośrodek Sanatoryjno-Wypoczynkowy Posejdon z 270 miejscami noclegowymi nie jest pierwszym, który mimo pandemicznego zakazu prowadzenia działalności sanatoryjnej i hotelowej, zdecydował się zaprosić kuracjuszy. Już w grudniu oferta dla covidowych ozdrowieńców pojawiła się np. w Połczynie-Zdroju. Turnus rehabilitacyjny dla tych po covidzie uruchomiono na południu Polski. Bez rozgłosu, oczywiście tylko dla komercyjnych gości, bo Ministerstwo Zdrowia odmówiło zgody na szybką organizację turnusów rehabilitacyjnych dla ozdrowieńców, finansowanych przez NFZ. Odmową odpowiedziano także na apel prezydent Kołobrzegu Anny Mieczkowskiej, która w oficjalnym piśmie przekonywała, że w największym polskim uzdrowisku leczy się właśnie m.in. chorych pulmonologicznie, więc wszystko: miejsce, wykwalifikowana kadra i specjalistyczny sprzęt, są gotowe, czekają.

Ministerstwo odpowiedziało, że refundowaną rehabilitację prowadzą na razie w ramach pilotażowego programu tylko w Głuchołazach. Jednak w oficjalnym piśmie znalazł się akapit: „aktualnie możliwe jest wykonywanie działalności w zakresie rehabilitacji leczniczej dla pacjentów po przebytej chorobie COVID-19, m.in. przy wykorzystaniu dotychczasowych świadczeń z zakresu rehabilitacji”.

- Odczytaliśmy to wprost jako przepustkę do działania - mówi prezes Posejdona Mariusz Ławro, który zaproszenie chętnych z całej Polski na płatną, specjalistyczną rehabilitację dla ozdrowieńców, postanowił poprzedzić swoim własnym pilotażem. Wraz z załogą zaczął szybko kompletować 10-osobową, „doświadczalną”, miejscową, kołobrzeską ekipę ozdrowieńców. Mimo że mieli się kurować za darmo, nie było to wcale tak proste, bo kluczowy okazał się wolny czas trzech do czterech godzin dziennie, przez 10 dni dwa tygodnie bez sobót i niedziel.

Powstała grupa, mniej więcej w połowie emerycka, w drugiej zawodowo czynna. Najmłodsza osoba w wieku 41 lat, najstarsza: 71-latka. Bardzo różne zawody, różne wykształcenie, za to wspólne, niedawne doświadczenie zmagania z COVID-19.

- Chcemy zobaczyć, jakie będą efekty i odczucia ozdrowieńców - mówił nam w połowie stycznia Mariusz Ławro. - Przekonamy się, jak dopracować ofertę. A potem startujemy! - dodał.

Na początek program ułożyli mniej więcej tak: kwalifikacyjne badanie przez sanatoryjnego lekarza, spirometria, a potem cały pakiet, a w nim m.in. gimnastyka oddechowa, inhalacje, SIS (stymulacja mięśni oddechowych), tlenoterapia, rower, bieżnia, orbitrek, trening ogólnousprawniający, inne zabiegi balneologiczne, basen solankowy, spotkanie z psychologiem, nordic walking. Wszystko z zachowaniem obostrzeń. Ruszyli w połowie stycznia, skończyli na początku lutego. Dzisiaj w Posejdonie dwa tygodnie z noclegami i wyżywieniem dla ozdrowieńców, to koszt ok. 2 tysięcy złotych od osoby.

45-letnia Monika była jedną z tych, która „testowała” Posejdona i ich program.

- Zachorowałam w listopadzie i w ogóle nie mogłam dojść do siebie. Cokolwiek robiłam, dalej byłam zmęczona. Wchodząc na trzecie piętro, bo nie mam windy, co chwilę musiałam przystawać. W tej chwili wchodzę prawie normalnie. Jest jeszcze trochę zadyszka, ale mięśnie już tak nie bolą. Myślę, że to po tlenoterapii - opowiada. - Bardzo fajne ćwiczenia pokazywała nam pani psycholog. Uczyła nas jak się odprężyć, uwolnić od lęku. Bo najgorsze jest to, że człowiek w tej chorobie zostaje z tymi lękami sam - dodaje kobieta.

Pan Maciej, sześćdziesięcioparolatek, też spędził dwa tygodnie w Posejdonie w ramach testowania programu dla ozdrowieńców.

- Nie mogłem spać, bolały mnie wszystkie stawy, mięśnie. Przysypiałem w końcu na 2-3 godziny w ciągu doby. Jak się budziłem, to głowa bolała nie tylko od tego koronawirusa, ale i z tego zmęczenia, niewyspania. Leki przeciwbólowe, nawet te dość silne, tylko trochę uśmierzały ból. Sięgałem po tabletki nasenne i nic. A teraz śpię jak aniołek. Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie to ważne. Tu się rozruszałem. Mam dużo ruchu. A to też ważne, bo człowiek po covidzie jest taki zastały, przytłoczony. Mnie ta choroba uziemiła na jakieś 14 dni. Najpierw myślałem, że to grypa. Ale z grypą to naprawdę ma niewiele wspólnego - wzdycha.

I tłumaczy, że koronawirusowi towarzyszy silny stres. Ludzie na COVID-19 umierają. Jego kolega, ozdrowieniec, do dzisiaj boi się wsiąść do samochodu. Boi się, że zasłabnie za kierownicą. Zabije siebie, albo kogoś. Psycholog uczyła ich, jak się odciąć od tych złych myśl, ale też trudno sobie z takim lękiem poradzić bez fachowej pomocy.

Inni podążają tą samą drogą, bo wiadomo, że warto, że ozdrowieńców wymagających pomocy będzie wielu. Uzdrowisko Wieniec-Zdrój w gminie Brześć Kujawski (powiat włocławski) w swojej ofercie nie ma jeszcze pocovidowych turnusów rehabilitacyjnych, ale wkrótce planuje je uruchomić. Oprócz pobytów refundowanych, dostępne mają być także pakiety komercyjne. Na razie placówka zapoznaje się z wytycznymi dotyczącymi wspomnianych turnusów i przygotowuje ofertę, która najprawdopodobniej dostępna będzie od maja. Zainteresowanie turnusami rehabilitacyjnymi dla osób, które przeszły koronawirusa jest duże.

- Od kiedy jest COVID-19, ludzie dzwonią i pytają o takie turnusy. A od kiedy weszły tego typu oferty na rynek, zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej - mówi nam jeden z pracowników w Dziale Sprzedaży.

W Ciechocinku też nie brakuje sanatoriów, które swoją ofertę rehabilitacyjną powiększyły o turnusy dla osób po przebytym COVID-19. Ceny są różne, zależą przede wszystkim od standardu obiektu i rodzaju zakwaterowania. Zaczynają się już od 1200 złotych za 7 noclegów, ale w jednym z obiektów sięgają nawet 12 320 złotych za 14 dni. W ofercie poza standardowymi zabiegami leczniczymi jest też możliwość konsultacji z psychologiem. Przyjęcia pacjentów na pobyty realizowane są na podstawie udokumentowanego pozytywnego testu na koronawirusa. Tych jednak brakuje.

- Póki co zainteresowanie jest znikome, choć w naszym przypadku oferta nie odbiega cenowo od tradycyjnych turnusów - tłumaczy Marcin Zajączkowski, prezes zarządu Uzdrowiska Ciechocinek S.A. - Mowa tutaj o pobytach komercyjnych, bowiem wciąż czekamy na wytyczne dotyczące nowego rozporządzenia NFZ w sprawie finansowania leczenia osób po przebytym COVID-19 - dodaje mężczyzna.

Anita mówi, że od kiedy zaczęła przyjmować leki, po stanie przygnębienia nie ma już śladu. Ma więcej energii. Bierze suplementy na włosy i paznokcie, ale nie widzi specjalnej poprawy. Jeśli chodzi o wagę, cóż, póki co, bez zmian. Najważniejsze, że znów potrafi się skupić, że może pisać, czuje radość i rozpiera ją energia.

- W maratonie pewnie jeszcze nieprędko pobiegnę, fizyczna kondycja wciąż pozostawia sporo do życzenia, czeka mnie też sporo badań - rezonans głowy, USG brzucha, kontrolne badania krwi co 2 miesiące. COVID zostawił we mnie konkretne ślady, ale nie tracę nadziei, że z czasem i przy dobrej opiece lekarskiej, dojdę do dawniejszej kondycji. Aha, jest coś jeszcze. Nadużywający alkoholu mogliby to potraktować jako bonus - czuję coś na kształt wstrętu, gdy pomyślę o alkoholu. Zatem żegnaj Pinot Grigio! A może tylko arrivederci? - śmieje się.

Marta po raz pierwszy od dłuższego czasu umówiła się za znajomymi na działce. Chciało jej się. Częściej się uśmiecha i wreszcie przestała się zamartwiać. Wierzy, że z czasem będzie już tylko lepiej.

Współpraca:

Zbigniew Politowski, Krzysztof Strauchmann, Iwona Marciniak

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl