- Sąd nakazał również wypłatę odszkodowania poszkodowanej rodzinie w kwocie 10 tys. złotych oraz wydał zakaz wykonywania zawodu związanego z ruchem kolejowym na okres 5 lat od momentu, gdy wyrok będzie prawomocny. Przez 7 dni winny może się odwołać od postanowienia sądu i ma 14 dni na złożenie apelacji. Ze strony prokuratury wyrok został oceniony jako słuszny - tłumaczy Lech Wieczerza, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie.
Jak doszło do tragedii?
Informacja o wypadku kolejowym przy ul. Metalowej wstrząsnęła mieszkańcami Chełma. Do tragicznego wydarzenia doszło 4 kwietnia 2017 roku, około godz. 17.30. Rozpędzony pociąg relacji Lublin - Chełm staranował wjeżdżający na przejazd samochód osobowy. Kierująca nim 51-letnia chełmianka poniosła śmierć na miejscu. Razem z nią podróżowała 14-letnia córka, która trafiła do lubelskiego szpitala. Jednak obrażenia były tak rozległe, że dziewczyna zmarła 9 maja 2017 roku.
W momencie, gdy kobieta wjeżdżała na torowisko rogatki przy strzeżonym przejeździe, szlabany były podniesione. Dróżnik tłumaczył później, że otrzymał sygnał o nadjeżdżającym pociągu z Zawadówki, odnotował to nawet w dokumentacji, a mimo to przed opuszczeniem szlabanów poszedł jeszcze do toalety. Właśnie wtedy usłyszał sygnał nadjeżdżającego pociągu. Biegiem wrócił, jednak na zamknięcie rogatek było już za późno. Samochód, który znajdował się na torach został uderzony przez rozpędzony pociąg i zmiażdżony.
Po tym zdarzeniu policja zatrzymała 49-letniego Romana S. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna w momencie zdarzenia był trzeźwy. Przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia w sprawie. Usłyszał zarzuty spowodowania wypadku. Został też zastosowany wobec niego środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru oraz zakaz wykonywania zawodu do czasu zamknięcia sprawy.
W toku postępowania śledczy uznali, że Roman S. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa na przejeździe kolejowym co przyczyniło się do wypadku, w wyniku którego zginęły dwie osoby.
Biegli ocenili również, że wypadek nie wydarzył się ani z winy prowadzącej samochód, ani maszynisty. Stwierdzili również, że kobieta nie miała szans na uniknięcie zderzenia.
Ostatecznie Sąd Rejonowy w Chełmie uznał Romana S. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku w wyniku którego poniosły śmierć dwie osoby. Zgodził się również z oceną biegłych, którzy uznali, że 51-letnia kobieta nie mogła uniknąć wypadku oraz że jedynym winnym tragedii jest dróżnik, który zaniedbał swoje obowiązki służbowe. Wyrok nie jest prawomocny.
Mężczyzna, który poniesie odpowiedzialność za swój błąd miał wieloletnie doświadczenie w zawodzie. Przez 17 lat był związany z koleją. Nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego zachował się w taki sposób. Jednak wykazywał skruchę i żal wobec tego, co się stało.