Piotr Najsztub zbiera na prawników
Piotr Najsztub uważa, że telewizja publiczna skłamała, oskarżając go o to, że spowodował śmierć kobiety, którą potrącił.
„Idę do sądu z TVP Info i jej propagandystą Michałem Adamczykiem. Po latach hejtu i szczuciu na mnie 18 czerwca tego roku stacja, ustami Adamczyka kłamliwie oskarżyła mnie o zabicie człowieka na pasach. Nikogo nie zabiłem, poszkodowana odniosła lekkie obrażenia, a sądy prawomocnie mnie uniewinniły” – czytamy w opisie zbiórki na portalu zrzutka.pl
Jak przyznaje dziennikarz, w obecnej sytuacji życiowej nie jest w stanie wynająć usług kancelarii prawnej, dlatego właśnie założył publiczną zbiórkę.
„I tu chcę zebrać potrzebne fundusze, szacuję je po rozmowie z kancelarią na 35 tys. w dwóch instancjach. Pomóż mi ukarać kłamców” – napisał.
Wypadek Piotr Najsztuba
Do zdarzenia doszło w październiku 2017 roku w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą. W deszczowy wieczór Piotr Najsztub miał potrącić 77-letnią kobietę, przechodzącą przez przejście dla pieszych. Kierowca miał od 2009 roku odebrane prawo jazdy, a samochód, który prowadził, nie miał ważnych badań technicznych ani ubezpieczenia OC. Kobieta doznała obrażeń, miała między innymi złamane żebra oraz kości czaszki.
W 2018 roku Sąd Rejonowy w Piasecznie skazał Najsztuba na 6 tys. złotych grzywny, 10 tys. zł nawiązki dla poszkodowanej oraz 5942 zł kosztów sądowych. Sąd apelacyjny uniewinnił dziennikarza, gdyż biegli uznali, że nie sposób ustalić dokładnie okoliczności wypadku.
Prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złożył kasację do Sądu Najwyższego, ale ten w 2021 roku ją odrzucił.
Prawo jazdy odebrane, ale nie uprawnienia?
Sprawa ma jeszcze jeden wątek. Choć policja odebrała w 2009 roku prawo jazdy Piotrowi Najsztubowi, to Starostwo Powiatowe w Piasecznie nie cofnęło mu uprawnień do prowadzenia pojazdów w systemie.
Jak pisze portal brd24.pl, wyszło to na jaw po… siedmiu latach, gdy Najsztub złożył wniosek o wydanie tzw. profilu kierowcy, co jest niezbędne na przykład, gdyby dziennikarz chciał ponownie zdać państwowy egzamin.
Wówczas okazało się, że nie dopełniono formalności i nikt nie wydał decyzji administracyjnej o odebraniu prawa jazdy Najsztubowi. Ostatecznie zrobiono to w 2016 roku, na rok przed wypadkiem. Tyle że tu znów procedura nie została zakończona.
Dziennikarz nie otrzymał formalnego potwierdzenia. Stało się tak, gdyż – jak pisze brd24.pl – decyzja została wysłana na adres, gdzie Najsztub już nie mieszkał i wróciła do nadawcy, a urzędnicy nie wysłali jej ponownie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Źródła: i.pl, brd24.pl
lena